- Mamy sprawdzoną metodę na uciążliwych klientów – po prostu ich nie obsługujemy. Poczeka, uspokoi się, ładnie poprosi i nie ma sprawy - mówi Justyna Dul, barmanka z Ambasady, która dostała się do finału konkursu Absolut Bartender of the year 2009.
Ola Kowol: Jak długo pracujesz jak barmanka? Dlaczego akurat ten zawód?
Justyna Dul: Barmanką jestem od 7 lat, a od 5 pracuję w Ambasadzie. Trafiłam tu zupełnie przypadkowo, wcześniej dorabiałam jako kelnerka. Na początku chodziło mi głównie o zdobycie pieniędzy na studia, jednak polubiłam tą pracę. Wiadomo, że zaczynając pracę, w żadnym zawodzie nie zarabia się kokosów, ale teraz jestem kierowniczką, więc nie mogę narzekać. Ważne jest też to, że mam blisko do pracy, nie muszę dojeżdżać.
Praca barmana to czasochłonne zajęcie. Starcza Ci czasu na życie prywatne?
Rzeczywiście, ten zawód bywa męczący. My pracujemy wtedy, kiedy inni mają wolne i odwrotnie, ale wszystko da się pogodzić, dograć. Co drugi dzień mam wolne, mogę spokojnie wyskoczyć w ciągu tygodnia na całodniowe zakupy czy do lekarza. Moje koleżanki, które pracują np. w banku, już nie mają takiej możliwości. Trochę uciążliwe jest to, że pracujemy też w święta, kiedy chciałoby się posiedzieć z rodziną. Ale naprawdę miło, kiedy np. w Wigilię, odwiedzają nas dawni klienci, czy znajomi, którzy na co dzień przebywają za granicą. Przychodzą posiedzieć, pogadać.
Nie wydaje Ci się, że ten fach jest bardziej odpowiedni dla mężczyzn? Kobiety mogą być narażone na docinki czy zaczepki.
Nie. Uważam, że kobieta może być naprawdę dobrą barmanką, na pewno nie gorszą od swoich kolegów. Ale to prawda, że ten zawód wykonują przeważnie mężczyźni. Nawet w finale Absolut Bartender, na 30 osób są tylko dwie kobiety. Jeśli chodzi o zaczepki, to faktycznie często się z nimi spotykam – głównie w weekendy, kiedy jest dużo ludzi, a każdy chciałby być szybko obsłużony. Ale mamy na to sprawdzoną metodę – uciążliwych klientów po prostu nie obsługujemy. Poczeka, uspokoi się, ładnie poprosi i nie ma sprawy (uśmiech).
Gdyby nie praca za barem, jaki inny zawód by Cię interesował? Przez jakiś czas trenowałaś piłkę ręczną, nie chciałaś pójść w tym kierunku?
Skończyłam turystykę, więc pewnie pracowałabym w tej branży, choć nie czarujmy się - nie ma z tego kokosów. Cieszę się, że robię to, co lubię i mogę się z tego utrzymać. Piłka ręczna to taka przygoda w czasie studiów, fajne doświadczenie, ale nie traktowałam jej jako pomysłu na życie. Może dlatego, że w Polsce nie jest to popularna dyscyplina, ciężko się wybić.
Często słyszy się, że dobry barman powinien być też dobrym psychologiem – umieć doradzić, wysłuchać, pocieszyć. Co o tym sądzisz?
Raczej nie spotykam się z takimi przypadkami, ludzie zazwyczaj przychodzą do klubu ze znajomymi, więc rozmawiają między sobą. Ale pamiętam, że kilka lat temu przyszedł do nas bardzo elegancki starszy pan, który stracił żonę. Do tej pory nie wychodził z domu - pojawił się w klubie tylko raz , chciał porozmawiać. Myślę, że udało nam się choć trochę mu pomóc, przynajmniej na chwilę oderwać go od rozmyślań nad śmiercią żony.
Skąd pomysł wzięcia udziału w Absolut Bartender? Spodziewałaś się zajść tak daleko?
Próbowałam już w zeszłym roku, ale traktowałam to jak rozrywkę. Niewiele brakowało, żebym dostała się do finału. Teraz postanowiliśmy z kolegą znów spróbować swych sił, udało nam się zakwalifikować do finałowej 30. Trochę się stresuję, tym bardziej, że oprawa imprezy jest zupełnie inna niż poprzednio – m.in. mamy zapewniony nocleg w pięciogwiazdkowym hotelu. Do tego w konkursie startują głównie osoby z większych miast, jak Warszawa czy Kraków. Nagrody są bardzo atrakcyjne– oprócz pieniężnych, zwycięzcy wezmą udział w profesjonalnym szkoleniu, a więc jest o co walczyć. Finał polega na tym, że każdy uczestnik musi w określonym czasie przygotować drinka na bazie wódki Absolut, który będzie zawierał maksymalnie 7 składników. Nasze drinki są pięcioskładnikowe – mój na bazie wódki cytrynowej, kolegi – z wódką brzoskwiniową. Wiadomo, że taki napój nie może być zbyt słodki, ani zawierać za dużo alkoholu, skoro jury musi spróbować ich aż 30 (uśmiech).
Pamiętasz jakieś zabawne sytuacje z pracy?
Wiele jest takich sytuacji. Kiedyś pewna klientka zasnęła po imprezie, a my chcieliśmy już zamykać. Podeszłam do niej, budzę ją delikatnie, a ona – ku naszemu zdziwieniu, zaczyna zdejmować buty, skarpetki i całą resztę. Po prostu myślała, że jest w domu (uśmiech). Innym razem późno w nocy podszedł do mnie chłopak i pyta, w jakim jest mieście. Odpowiedziałam mu trochę zdziwiona, chłopak wyglądał na wyraźnie zdezorientowanego. Okazało się, że mieszka w Gliwicach i nie bardzo wiedział jak trafił do Żor. Była też sytuacja, kiedy wpadł tutaj facet z maczetą i zaczął grozić klientom. Szybko trafił na policyjny dołek.
Po tylu latach pracy potrafisz pewnie przyrządzić każdego drinka. A prywatnie jakie lubisz?
W tej branży zazwyczaj ma się takie okresy, kiedy lubi się np. wiśniówkę, potem znowu co innego. Ja już od dawna uwielbiam whiskey z colą. Drinki naprawdę są niewiele droższe od piwa, a jest znacznie szerszy wybór. Boli mnie to, że często dziewczyna przychodząc z chłopakiem do klubu,właściwie nie ma wyboru napoju, bo on decyduje za nią. Większość ludzi zna tylko malibu z mlekiem, kiedy tak naprawdę o wiele lepiej smakuje ono z innymi dodatkami. Osobiście polecam próbowanie nowych smaków, naprawdę warto.
Dziękuję za rozmowę.
Ola Kowol
popularność, sława, pieniądze ;P
Gratulacje dla Justyny D. za już - moim zdaniem - osiągnięty duży sukces :) i Powodzenia w zawodach! Trzeba przyznać, że Ambasada może pochwalić się w większości profesjonalną obsługą . Dlatego polecam... :) :) :)
Serdeczne gratulacje z Monachium!!
Justyna D., Andrzej S. oraz Aneta B. - najlepsi żorscy barmani!!!
Popieram! :) Gratulacje Justa!
... :)
Szczere gratulacje.