Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Niedziela, 22 grudnia 2024 r.  Imieniny: Honoraty, Zenona

Żory - ich nowy dom

15.07.2009
Żory - ich nowy dom

Z różnych, niezależnych od siebie przyczyn, znaleźli się poza granicami kraju, który uważają za swoją ojczyznę. Wielu z nich przesiedlono lub wywieziono jako jeńców wojennych. Repatrianci. Od kilku lat coraz więcej osób ma możliwość powrotu do rodzinnego kraju. Także nasze miasto włączyło się w pomoc rodakom z zagranicy.

System “Rodak” szansą na nowe życie

 

System “Rodak”, działający od maja 2001 roku, pozwala kojarzyć anonimowe polskie rodziny ze Wschodu z naszymi gminami, które deklarują możliwość przyjęcia rodaków. W bazie danych znajdują się gminy, mogące zaoferować reptriantom odpowiednie warunki do osiedlenia się, a także dane osób, które otrzymały od konsula przyrzeczenie wydania wizy repatriacyjnej.

 

W Żorach mieszkają obecnie dwie rodziny repartiantów, trzecia ma przyjechać pod koniec sierpnia.  Inicjatywa sprowadzenia ich do naszego miasta wyszła od wiceprezydenta Daniela Wawrzyczka. - Los tych ludzi jest mi szczególnie bliski, ponieważ rodzice mojej żony również byli repatriantami. Pomyślałem, że dzięki swojej pracy będę mógł zrobić dla naszych rodaków coś więcej, że to będzie wyraz solidarności z nimi. Pomysł się przyjął i dwa lata temu w mieście osiedliła się pierwsza rodzina z Kazachstanu.

 

Długa droga do domu

 

- Jednym ze sposobów repatriacji jest zaproszenie rodziny nieoznaczonej z imienia i nazwiska. Miasto podaje jedynie wytyczne, np. odnośnie preferowanego wieku lub zawodu członków rodziny. W tym przypadku budżet państwa pokrywa rzeczywiste koszty remontu do kwoty 145 tys. zł – wyjaśnia Daniel Wawrzyczek. Tak też było w przypadku rodziny Piskunow. W żorskim szpitalu potrzebowano anestezjologa, którym – jak się okazało – jest Władimir Piskunow, zaś jego żona – Nina, pracuje jako pielęgniarka. Państwo Piskunow mają dwie córki – Anastazję i Tatianę. Jedna z nich studiuje architekturę, druga – ochronę zabytków. Rodzina otrzymała trzypokojowe mieszkanie na ul. Koszarowej. - Miasto musi takie mieszkanie wyremontować i wyposażyć dosłownie we wszystko – od mebli i sprzętu AGD, poprzez pościel czy ścierki, aż po środki czystości. Wszystko to jest pokrywane ze środków państwowych, dlatego też Urząd Wojewódzki bardzo szczegółowo kontroluje wszelkie wydatki – mówi wiceprezydent.

 

Piskunowie jechali do Polski pociągiem 4 dni. Zostali przywitani przez pracowników Urzędu Miasta i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a po kilkunastu dniach prezydent Socha oraz wiceprezydenci: Wawrzyczek i Arasim, zaprosili ich na uroczysty obiad integracyjny. Podobnie było w przypadku drugiej rodziny repatriantów. - To bardzo sympatyczni i skromni ludzie, o nic nie prosili, byli wręcz nieco zakłopotani okazywaną im życzliwością i pomocą – zapewnia nasz rozmówca.

 

Aby móc pracować w polskim szpitalu, doktor Piskunow, który ukończył medycynę za granicą, musiał zdać w Izbie Lekarskiej egzamin z języka polskiego. - Po zdaniu tego egzaminu, pan Piskunow – zgodnie z polskimi przepisami - był traktowany jak świeżo upieczony absolwent Akademii Medycznej, musiał więc odbyć staż w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Następnie konieczne jest zdanie Lekarskiego Egzaminu Państwowego, z tym, że bez ponownego wyboru specjalizacji – relacjonuje wiceprezydent.

 

 

Na dobry początek

 

Jeśli miasto zdecydyduje się przyjąć daną rodzinę, jest zobowiązane zapewnić jej członkom na minimum rok pracę lub wypłacać miesięczną “pensję”. Repatrianci otrzymują też zwrot kosztów podróży (równy kosztowi przejazdu pociągiem klasy II) i ponad 5 tys. zł na zagospodarrowanie i bieżące utrzymanie, a w przypadku dziecka - ok. 3 tys. na pokrycie kosztów związanych z podjęciem nauki na terytorium RP. Dodatkowo przysługuje im dodatek mieszkaniowy oraz tzw. “paczka powitalna”. - Na paczkę powitalną składa się m.in. wypełnienie lodówki produktami spożywczymi – włącznie z mięsem czy wędliną oraz zaopatrzenie w środki czystości – od mydeł i szamponów po ekonomiczne opakowania proszków do prania – wyjaśnia Daniel Wawrzyczek.

 

W zeszłym roku w Żorach, zamieszkała rodzina państwa Biełow z Uzbekistanu. Postanowili wybrać szybszy środek transportu i po sprzedaży dawnego mieszkania przylecieli do Polski samolotem. Z lotniska odebrali ich pracownicy MOSP-u i UM. - Po rodzinę państwa Biełow wysłaliśmy dwa samochody – osobowy i dostawczy, żeby przewieźć bagaże, których było naprawdę sporo – mówi z uśmiechem wiceprezydent.

 

Tym razem była to rodzina oznaczona z imienia i nazwiska, a w takim przypadku miastu przysługuje dotacja w wyskości ponad 20 tys.zł. Kwota ta wystarczyła na wyremontowanie mieszkania na os. Księcia Władysława. Lilia Biełow jest emerytowaną nauczycielką języka rosyjskiego. Ukończyła studia na Ukrainie, po czym została skierowana do pracy w Uzbekistanie. Tam poznała swego męża - Dżemsa, nauczyciela języka niemieckiego. Do Polski przyjechali wraz z dwojgiem dzieci i wnuczką Kamillą. Starszy syn – Eldar, pracuje jako złotnik, córka – Dilara Hajruddinowa, znalazła zatrudnienie w jednej z firm przy ul. Bocznej, zaś najmłodszy - Roman, rozpoczął studia na filologii polskiej we Wrocławiu jeszcze przed przyjazdem reszty rodziny. - Państwo Biełow szybko zaaklimatyzowali się w nowych warunkach. Mają wielu znajomych, dobrze się u nas czują, co bardzo mnie cieszy – opowiada Daniel Wawrzyczek.

 

Kolejna rodzina już wkrótce

 

Trwają prace remontowe w mieszkaniu w Rowniu, gdzie już pod koniec sierpnia ma się wprowadzić rodzina państwa Lasockich z Kazahstanu. - Są to osoby nieoznaczone z imienia i nazwiska, więc na przygotowanie lokalu dla nich otrzymaliśmy 145 tys. zł. Od kilkunastu dni trwa generalny remont mieszkania, mam nadzieję, że prace zostaną zakończone do ich przyjazdu. Jeśli jednak coś się przedłuży, rodzina zostanie zakwaterowana na kilka dni w Hotelu Żory - wyjaśnia wiceprezydent Wawrzyczek.

 

Walery Lasocki jest nauczycielem w szkole zawodowej, przez jakiś czas studiował na politechnice w Łodzi, jego żona pracuje jako sprzedawca. Mają trójkę dzieci – Anetę (12 l.), Weronikę (8 l.) I Romana (5 l.) Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dziewczynki będą mogły od września rozpocząć naukę w podstawówce, a Romek w przedszkolu. - Pracę dla pana Lasockiego już znaleźliśmy, jeśli chodzi o jego żonę – wciąż szukamy dla niej zajęcia.

 

- Do tej pory mamy bardzo pozytywne doświadczenia z repatriantami, choć w innych miastach bywało różnie. Chciałbym, aby ten niepisany zwyczaj przyjmowania co roku jednej rodziny utrwalił się i był dalej kultywowany – kończy wiceprezydent Wawrzyczek. Ola Kowol
 


Komentarze:
~stan (2009-07-16 08:56:35)

Przecież spora część tego tekstu już była opublikowana w gazecie. Tyle tylko ,że autorem była inna pani. Czy to nie jest łamanie prawa autorskiego. Nieładnie podpisywać się pod czyimś tekstem.


Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"