30-latek skonstruował koktajl mołotowa i podpalił mieszkanie sąsiada, potem stał i obserwował, jak płonie jego dobytek. Szaleńca ujęli inni sąsiedzi. Kiedy trafił w ręce policjantów, ze stoickim spokojem tłumaczył, że tak postąpić kazał mu Bóg.
Wczoraj przed 8.00 mudurowi otrzymali zgłoszenie o podpaleniu mieszkania, do którego doszło na osiedlu Sikorskiego. Po przybyciu na miejsce patrol zastał sześć zastępów straży pożarnej oraz grupę osób, która ujęła podpalacza. Mundurowi wstępnie ustalili, że 30-latek wrzucił przez okno mieszkania butelkę z łatwopalną cieczą, do której włożył kawałek ręcznika i go podpalił. Gdy płonęło mieszkanie należące do 34-latka, podpalacz stał i przyglądał się. Jak tłumaczył później mundurowym, postąpił w ten sposób, gdyż kazał mu tak Bóg. Na szczęście wewnątrz nie było nikogo i nikt w pożarze nie ucierpiał. 30-latek został zatrzymany i trafił do policyjego aresztu. O jego dalszym losie wkrótce zadecyduje prokurator i sąd. info: KMP