Jak to zwyle bywa, wystarczyła chwila nieuwagi, by skutecznie pozbyć się torebki, gotówki i... oszczędności w banku.
W miniony wtorek, w jednym ze sklepów na osiedlu Sikorskiego okradziono klientkę. Pani, by ułatwić sobie zakupy, znanym zwyczajem, torebkę włożyła do koszyka. Jak łatwo się domyślić, zamiar zaopatrzenia opustoszałej po świętach lodówki spalił na panewce. Można się tylko zastanawiać, czy torebkę w koszyku wypatrzył przypadkowy klient, czy też "profesjonalny" amator cudzej własności, który wiedział, co zrobić, "by się nie narobić". I czyż mógł się spodziewać, że w torebce, oprócz 300 zł w portfelu i karty do bankomatu, znajdzie też pin? Konto właścicielki wyczyścił do zera, tak szybko jak tylko to było możliwe. Sprawa trafiła na policję, miejmy nadzieję, że złodziej trafi za kratki. as
Pani gratulujemy głupoty... Na najwyższym poziomie!!
niestety pełno takich ludzi,którzy trzymają w portlefach swoje piny do kart .A wystarczyło by zapamietac tylko 4 cyfry,zawsze zostanie ci cos po za kradzieżą zawartosci torebki,
Przestroga dla innych,nie zapisujcie pinów i nie noscie ich przy sobie-jak macie mega skleroze-zapiszcie w domu i gdzies schowajcie-lepiej wrócić z pod bankomatu do domku po pin,niż totalnie z niczym :(
No,to koleś trafił lepiej niż totka.Ba!! Z takimi cyframi....