Drużyna z Tychów jest znana trenerom i zawodnikom żorskim bardzo dobrze. Ekipy spotkały się ze sobą dwukrotnie w meczach kontrolnych, a ważnym elementem okresu przygotowawczego był Turniej o Puchar Śląska, w którym o III miejsce znów zagrali tyszanie i żorzanie. Wszystkie trzy spotkania zakończyły się zwycięstwami GKS-u Tychy, ale najważniejsze zwycięstwo – ligowe – odnieść mieli zawodnicy Hawajskich Koszul.
Pierwsza połowa spotkania w żorskiej hali MOSiR była bardzo zacięta, a przewaga obu ekip (z częstszym prowadzeniem GKS-u) nie wynosiła więcej niż 2 punkty. W końcowej fazie drugiej kwarty tyszanie wyszli za sprawą Daniela Małka na 4-punktowe prowadzenie i było to najwyższe prowadzenie gości w tym meczu. Początek trzeciej odsłony to doprowadzenie do normy meczowej, czyli zmieniającego się prowadzenia jednym lub dwoma punktami na rzecz raz jednej, raz drugiej ekipy. W połowie tej kwarty Grzegorz Zadęcki (najlepszy zawodnik meczu) z Jackiem Rduchem doprowadzili do 5-ciopunktowej przewagi podopiecznych Łukasza Szymika; na koniec tej części meczu goście jeszcze zmniejszyli prowadzenie, ale kapitan miejscowych, Łukasz Ochodek zapewnił swej ekipie trzypunktową przewagę przed decydującymi fragmentami meczu.
Pierwsze minuty czwartej kwarty wprawdzie znów przyniosły zmieniające się prowadzenia i remisy, ale po rzutach wolnych Remina, na 4,5 minuty przed końcem spotkania, zanotowano ostatnie w tym meczu prowadzenie tyszan (54:53). Wtedy Krzysztof Zieliński po podaniu Ochodka wyprowadził Bankowych na prowadzenie, którego nie oddali do końca.
Kibice obserwowali w tym czasie przez ok. półtorej minuty prawdziwy koncert gry Karola Kupczaka, który zdobył w tym okresie meczu 5 punktów i zanotował 3 przechwyty. Za chwilę „trójkę” strzelił Ochodek i poprawił za dwa Zieliński i…zrobiło się 9 punktów przewagi. To wszystko działo się już na 2 minuty przed końcem meczu; w tym czasie od dawna goście mieli już prawo do rzutów wolnych za każde przewinienie miejscowych, ale sami mieli ledwie jeden faul na koncie i przerywanie akcji kończyło się „zaledwie” wprowadzaniem piłki z boku. Wreszcie i Hawajscy faulowani kilkakrotnie w ostatniej fazie zawodów, zaczęli rzucać rzuty wolne (z ośmiu rzutów – 5 trafionych) i wyprowadzili wynik na 11-stopunktową przewagę przy dużej nieskuteczności GKS-u; z końcową syreną trafił jeszcze Paweł Olczak i dziewięcio-punktowe zwycięstwo nad jednym z faworytów grupy B stało się faktem.
- Bardzo cieszy nas zwycięstwo, choć to dopiero początek ligi i nie ma co wpadać w przesadny zachwyt – mówił po meczu Łukasz Szymik. - Nasi zawodnicy znani są z waleczności i w tym meczu po raz kolejny to potwierdzili. Mam do dyspozycji szeroki, wyrównany skład, co pomaga w solidnym trenowaniu i na pewno każdy z zawodników wniesie w ciągu długiego sezonu coś pozytywnego do gry, tym bardziej , że większość z nich jest w zdecydowanie lepszej formie niż w zeszłym sezonie. Bardzo cieszę się, że wraca do nas po ciężkiej kontuzji Przemysław Jasiński, a także z faktu dobrej aklimatyzacji Grzegorza Zadęckiego. Naszym najsilniejszym punktem w meczach u siebie niezmiennie pozostają kibice , którym serdecznie dziękuję za doping w sobotni wieczór.
20 października, Żory
HK Bank Spółdzielczy Żory – GKS Tychy: 70:61 (13:15, 12:14, 21:14, 24:18)
Zadęcki 19 (5x3), Ochodek 19 (3x3), Kupczak 8 (1x3), Marczyk 7, Zieliński 7, Rduch 6, Białdyga 2, Anduła 2, Torebko 0, Jasiński 0, Przeliorz 0, Szczotka.
info: HK