Zespół Hawajskich Koszul pojechał w sobotę na mecz do Wrocławia bez pauzującego za dyskwalifikację Jacka Rducha, ale za to z wracającym po kontuzji Oktawianem Przeliorzem. Na pewno na swój występ poczeka jeszcze trochę Mateusz Szczotka, bo on też jest jeszcze w okresie rekonwalescencji.
Lider – mimo, że bez Radosława Hyżego – w pierwszej połowie „poukładał” klocki na parkiecie tak, jak chciał. Jeszcze dobrze drużyny nie zdążyły się ustawić na boisku, a już było 9:0 dla gospodarzy. Przewaga podkoszowa wrocławian w osobie Mirosława Łopatki determinowała poczynania żorzan w tej strefie boiska, ale gracze obwodowi gospodarzy nie ustępowali poziomem swojemu liderowi. Próby rzutów z dystansu gości były w tym okresie nieskuteczne. Na domiar złego podopieczni trenera Szymika w piątej minucie meczu doznali osłabienia, kiedy to do kontrataku pobiegli: Artur Grygiel (atakujący) i Adam Białdyga (obrońca) – w ostatniej fazie tej akcji, spadając na parkiet żorski zawodnik nieszczęśliwie skręcił staw skokowy, a z podejrzeniem poważniejszej kontuzji odwieziony został do szpitala. Na szczęście (w nieszczęściu) żadna kość nie została uszkodzona, ale rozbrat z koszykówką potrwa pewnie do końca pierwszej rundy. Pierwsza połowa została przez „bankowych” przegrana aż dwudziestoma ośmioma punktami! Cóż, w kilku sytuacjach ciągłe ponawianie akcji przez zawodników Śląska doprowadzało gości do frustracji, a wynik „rządzenia na deskach” do przerwy brzmiał: 30 do 6 (!) w zbiórkach dla wrocławian. Goście jednak od początku do końca przyjęli warunki postawione przez zawodników lidera ligi. Starali się odgryzać jak mogli, zanotowali przewagę w celnych rzutach „za 3” (8:5), walczyli „w parterze”. Efektem było jednopunktowe zwycięstwo w kwarcie trzeciej, a podsumowaniem – generalnie twardej, dobrej gry w całym meczu – była ośmiopunktowa przewaga wypracowana przez „Bułę i spółę” w ostatniej odsłonie meczu. Szkoda tylko bardzo słabej skuteczności w rzutach wolnych, bo rozmiary porażki można było jeszcze bardziej zmniejszyć.
Adrian Fojcik, prezes klubu, mówił po meczu: - Nie pojechaliśmy na pożarcie, ale strachu mogliśmy jeszcze trochę gospodarzom napędzić. Dzięki takim meczom wiemy, w którym miejscu drogi na wyższe poziomy ligowe jesteśmy. Dobrze, że nie opuszczamy głów, chociaż strata Białdygi jest ważna w kontekście meczu z chorzowianami (grał tam w sezonie 2009/10). Sądzę, że poprawa skuteczności „za 1” też jest kwestią najbliższych meczów, a wtedy już będzie bardzo mało słabych punktów w tym wartościowym zespole.
WKS Śląsk Wrocław : Hawajskie Koszule Bank Spółdzielczy w Żorach - 82:63 (21:7, 29:15, 18:19, 14:22)
HK Bank Spółdzielczy: Łukasz Ochodek 17 (2x3), Adam Anduła 16 (1x3), Karol Kupczak 8 (2x3), Przemysław Jasiński 7 (1x3), Marcin Marczyk 6 (1x3), Oktawian Przeliorz 3 (1x3), Krzysztof Zieliński 2, Paweł Czech 2, Błażej Torebko 2, Adam Białdyga 0, Mateusz Szczotka.
Kolejne mecze: 5 listopada - z Alba Chorzów w Żorach, godz. 18.00 i 9 listopada - z MKS Dąbrowa Górnicza w Żorach (1 runda Pucharu Polski), godz. 18.00. info: HK