Raz w życiu z premedytacją nie zdał egzaminu – do technikum kolejowego. W szkole nie cierpiał recytować, ale groziła mu dwója z polskiego, więc się zmusił - trafił do konkursu recytatorskiego. Na planie „Janosika” reżyser uśmiercił jego postać, żeby mógł zagrać w „Dziadach” na deskach Teatru Starego. Jerzy Trela gościł wczoraj w „Scenie na Starówce”.
Aktor, znany z filmów takich jak m.in.: „Quo vadis”, „Pan Tadeusz”, „Anioł w Krakowie”, czy najnowszego - „Trick” i niezapomniany Gustaw – Konrad z „Dziadów”, spotkał się z żorską młodzieżą, by opowiedzieć o swojej pracy. Spotkanie poprowadził Dariusz Stańczuk, dziennikarz radia RMF Classic z Krakowa.
Jerzy Trela opowiadał, że wywodzi się z kolejarskiej rodziny, dlatego i on miał zdawać do technikum kolejowego. Wolał jednak liceum plastyczne, więc celowo oblał egzaminy do technikum. - W szkole byłem nieśmiały, miałem wstręt do recytowania wierszy i notorczynie zbierałem dwóje z polskiego. Kiedy w końcu nauczyłem się “Śmierci pułkownika”, nauczycielce tak się to spodobało, że wysłała mnie na konkurs recytatorski – wspominał pan Jerzy. - Od tego czasu na każdej akademii, przy każdej okazji – czy był to Dzień Kobiet, czy 1 maja, recytowałem tę “Śmierć pułkownika”. Któregoś dnia koledzy zagrozili, że jak nie nauczę się innego wierza, to mi wklepią, bo mają już dość słuchania tego samego. No i nauczyłem się jednego, drugiego, potem kolejnych...
Zanim zdał do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, występował w teatrze lalek. - Tej pracy zawdzięczam to, że teraz mam taki niski głos. Potem na studiach mieliśmy przedmiot, na którym modulowaliśmy głos i wykładowca stwierdził, że mój trzeba obniżyć. Na szczęście się nie udało – przyznał z uśmiechem.
Pan Jerzy przypomniał licealistom, że marzeniem każdego młodego aktora, jest zagrać Otella, Hamleta, Konrada. - Ja miałem to szczęście, choć w dość dziwnych okolicznościach. Byłem właśnie na planie “Janosika”, moja postać miała się rozwijać, kiedy przyjechał kolega, oznajmiając: "Jurek, masz wracać do Krakowa – Konrad Swinarski obsadził cię jako Konrada w Dziadach!”. Reżyser filmu nie był tym zachwycony, jednak po rozmowie ze Swinarskim zdecydował się uśmiercić mojego bohatera, no i zagrałem w spektaklu.
- Proszę opowiedzieć o rękawach koszuli, które urwał pan na premierze – wtrącił Dariusz Stańczuk. - No tak, faktycznie... Garderobiany pomylił koszule i dał mi taką z bardzo długimi rękawami, do których trzeba było mieć spinki. Ja nie miałem, więc te rękawy przeszkadzały mi na scenie. W końcu urwałem najpierw jeden, potem drugi i rzuciłem gdzieś za scenę. Sam nie wiem jak to zrobiłem, chyba zadziałała adrenalina, bo potem próbowałem zrobić to samo w domu i już nie wyszło – śmiał się Jerzy Trela. - Zaskoczyło mnie, kiedy po spektaklu podeszły do mnie dwie młode dziewczyny, każda z jednym rękawem, i poprosiły o dedykację na nich. To było bardzo miłe.
Aktor przedstawił dwa fragmenty monologu Konrada - Gustawa z “Dziadów”. - Moim celem nie jest rozśmiesznie was – powiedział wcześniej. - Od tego są programy rozrywkowe i sitcomy. Ja chcę wam dać trochę tego, co w sercu każdego Polaka powinno być... Ola Kowol
Wybitnie zainteresowana i kompletnie nie znudzona widownia ( na zdjęciach)! Widać, że przyszli dobrowolnie i z entuzjazmem!
Żałosne!!!
ze dwa razy się zdrzemnęłam podczas filmu. wszyscy mieli uśmiechy na twarzy, gdy to się skończyło. choć przyznam, że nie było AŻ tak źle ;) choć cena wstępu mogła być niższa...