Oto w jednym miejscu spotkali się legendarni gimnastycy: Elżbieta Apostolska-Kamińska, Natalia Kot-Wala, Urszula Kosz-Pietruszek, Ernest Hawełek, Mieczysław Strzałka. Wśród nich również – Alfred Kucharczyk – polski olimpijczyk z Rzymu (1960), Tokio (1964) i Meksyku (1968). To jemu i jego sportowym osiągnięciom poświęcona jest tablica, która w miniony piątek uroczyście odsłonięta została w szkolnej Galerii Sławy Śląskiej Gimnastyki, na pomysł której wpadł Adrian Fojcik, dyrektor Niepublicznej Szkoły Mistrzostwa Sportowego na os. Sikorskiego. Istnienie galerii, to świetny pretekst do corocznych spotkań społeczności szkoły z wybitnymi sportowcami, podczas których można powspominać "stare dobre czasy".
Tak też było i tym razem. W jednej ze szkolnych sal siedzieliśmy sobie – nie do wiary – przy jednym stole i na dużym ekranie oglądaliśmy występy polskich gimnastyków na prestiżowych zawodach: ćwiczenia na poręczach, kółkach, na macie...
Zasłużeni dla sportu w kraju, goście komentowali technikę, urodę zawodników, decyzje sędziów, przy okazji wspominali okoliczności swoich wyjazdów na olimpiady, opowiadali anegdoty... – A jak się miewa polska gimnastyka sportowa dzisiaj – zapytałam kompletnie niezorientowana. – W zaniku – odpowiedziała mi krótko jedna z pań. – To bardzo drogi sport – dodała. Spojrzałam na ekran, na którym zawodniczka ekstremalnie wygięła się do tyłu, w stroju, prawie jak kąpielowy... – No, nie wiem, ćwiczyć można chyba nawet w domu, pomyślałam i oczywiście myliłam się... – Sama mata kosztuje 180 tysięcy – uświadomił mi Alfred Kucharczyk, siódmy zawodnik na olimpiadzie w Japonii, trener Leszka Blanika – brązowego medalisty olimpijskiego z Sydney (2000) i złotego z Pekinu (2008).
– Wie pani, kontuzje w której z dyscyplin gimnastycznych są najgorsze? – zapytał inny utytułowany gość spotkania. – Na równoważni? – rzuciłam, kątem oka spoglądając na ekran, na którym, jak baletnica kroczyła po równoważni młoda dziewczyna. – Na koniu – wyjaśnił. – Jak pani odleci, to trudno nawet przewidzieć, w którą stronę. Kontuzje druzgoczą zdrowie zawodnikom, a często i łamią życie...
– Warto było ryzykować – zapytałam. – Kiedyś za to, że stanęłam na pudle, dostałam budzik, a to były ważne zawody – odpowiedziała mi druga z pań. – Byliśmy młodzi, bardzo chcieliśmy coś osiągnąć. No, i mogliśmy podróżować – wtedy to było coś...
Alfred Kucharczyk, który w tym roku kończy 80 lat, gości teraz w galerii obok Ernesta Hawełka, Pawła Gacy i Mikołaja Kubicy. Uczniowie Szkoły Mistrzostwa Sportowego na Sikorskiego będą czytać o nim i innych polskich sportowcach, za każdym razem jak tylko zechcą zerknąć na tablice podczas przerw, albo przed wejściem do klasy po dzwonku.
Sami, w swoich planach lekcji mają po 16 godzin tygodniowo wychowania fizycznego. Ćwiczą gimnastykę i akrobatykę z elementami tańca. Dodatkowo, dwa razy w tygodniu chodzą na basen i trenują judo. Chętni uczniowie – a tych nie brakuje – uczą się również gry w szachy, bo szkoła z powodzeniem realizuje ministerialny program, pn."Edukacja przez szachy w szkole". W gabinecie dyrektora lśnią już pierwsze trofea zdobyte na dziecięcych turniejach szachowych.
– Wie pani, nie widziałam swoich koleżanek od kilkudziesięciu lat – powiedziała mi na do widzenia trzecia z pań, niegdyś sławna gimnastyczka. – Jestem wdzięczna za to spotkanie.
Tekst i zdj.: jc