25-latek okradał swoją 28-letnią dziewczynę, bo miał długi. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy, zabrał jej laptopa, aparat fotograficzny i samochód. Sprzęt, podobnie jak biżuterię zastawił w lombardach, a dziewczynie powiedział, że oddał do naprawy.
Przywłaszczył też sobie pieniądze, które wpłynęły na jego konto z tytułu zwrotu opłaty za wycieczkę, na którą w końcu zdecydowali, że nie pojadą. Kobieta zorientowała się, że dzieje się coś złego, gdy zniknął samochód. Gdy odkryła, że nie ma też biżuterii, wezwała policję.
Mundurowi zatrzymali "narzeczonego" i odzyskali mienie dziewczyny warte 10 tys. zł, a także samochód, który odnaleźli koło Pszczyny. Mężczyzna usłyszał zarzuty kradzieży i przywłaszczenia. Przyznał się do winy, tłumacząc, że musiał spłacić zobowiązania, czego – jak mówił śledczym – udało mu się dokonać jeszcze przed zatrzymaniem. Przekonywał też, że zamierzał zaciągnąć pożyczkę i oddać wszystko co do grosza. Wkrótce stanie przed sądem. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. red.
Źródło: KMP