Fotografia interesowała go zawsze, ale tak na poważnie - od czasu, gdy dopadł Canona 50D - U znajomych zobaczyłem lustrzankę, chwyciłem ... i zacząłem robić zdjęcia.
Remigiusz Sitko urodził się 20 lat temu w Żorach. W rodzinnym mieście przyszedł czas na edukację i kolejno: SP nr 3, Gimnazjum nr 2, I Liceum Profilowane im. Mikołaja Kopernika. Teraz kształcić się chciałby w Opavie, na tamtejszych studiach fotograficznych. Własne kadry tworzy od 3 lat. Zrobił cykl zdjęć Żor, dzięki którym wygrał w Międzyszkolnym Konkursie Fotograficznym. Zajął też III miejsce w Ponadgimnazjalnym Żorskim Konkursie Fotograficznym "Cztery żywioły - woda". Ukończył kurs fotografii reportażu, jest aktywnym członkiem Żorskiej Grupy Fotograficznej "Nie Bez Przyczyny".
Sitko, przez kolegów przekornie zwany "Cedzokiem", woli oglądać, niż czytać. Ostatnio, wrażenie zrobił na nim film "Jedenasta czternaście", którego fabuła zaczyna się od końca, by w finale wrócić do kluczowej godziny 11:14. Trochę z obowiązku, ale z chęcią, chadza na spacery ze swoim Filipem, psem rasy Basset Hound. Lubi grać w tenisa i siatkówkę. Jego największą jednak, sportową pasją, jest motocross, downhill: wszystko, co związane z dwoma kółkami. Na rowerze potrafi wykonać kilka imponujących akrobacji. Nie zrażają kontuzje, a nawet poważne złamanie nogi, które - czysto teoretycznie - pozbawiło go, nie tak dawno, jednośladowej radości na pół roku. Często fotografuje na motocross-owych zawodach, lecz w tematyce ujęć się nie ogranicza. Robi dynamiczne fotorelacje z koncertów znanych gwiazd, z takim samym zaangażowaniem uwiecznia uspokajające widoki z przyrodą w roli głównej. Zwiedza świat, przy okazji tworząc malownicze zapisy rzeczywistości. Był w Czechach, Niemczech, Francji, na Słowacji, Węgrzech, a z odleglejszych państw - w Meksyku i Brazylii. W Rio de Janeiro chciał wejść na sambodrom. Z karnawałowego królestwa najlepiej wspomina bujną roślinność oraz potęgę posągu Chrystusa Zbawiciela na szczycie granitowej góry Corcovado. Podczas egzotycznych wypraw, bardziej niż rekinów, obawiał się spadających z wysokości kokosów. Jedynie w Egipcie krew w jego żyłach zmroziła przepływająca nieopodal jadowita płaszczka.
Kim zostanie Remigiusz? Na pewno nie adwokatem, raczej informatykiem – niedawno podjął studia na tym kierunku. Jednak najbardziej chciałby realizować się jako fotoreporter National Geographic. Regularnie czyta ów miesięcznik marząc o dalekich podróżach. Jego reportaż z podróży do Brazylii można oglądać do końca września w Galerii Ogłoszenia Drobne w Pasażu Pod Zegarem, ul. Moniuszki 10, w godz. 8.00-17.00. Zapraszamy! Kamila Hus