Zaczynał na 25-hektarowym gospodarstwie, które odziedziczył po rodzicach. Teraz zarządza 300 hektarami ziemi na terenie Żor, Pawłowic i Czerwionki-Leszczyn. Eryk Cimała z Żor otrzymał 27 lipca, na spotkaniu z Wiceministrem Rolnictwa - Kazimierzem Plocke, Honorową Odznakę Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi - "Zasłużony dla rolnictwa".
Wśród jego licznych wyróżnień są m.in. tytuł Hodowcy Roku 2009, III miejsce z Regionalnym Finale Ogólnokrajowego Konkursu "Bezpieczne gospodarstwo rolne" w 2010 r. oraz Srebrny Medal Zasłużonego dla Łowiectwa Śląskiego. - Nie jestem myśliwym, medal otrzymałem za wieloletnią współpracę z kołami łowieckimi – wyjaśnia pan Eryk.
Gospodarz jest też delegatem do Izby Rolniczej oraz członkiem komisji Urzędu Miasta, szacującej straty w uprawach po majowych ulewach. - Brałem również udział w pracach komisji ds. choroby Aujeszykego (choroba, powodująca m.in. spadek płodności u świń – przyp. red.) - dodaje.
Na 300 ha pola uprawia pszenicę, jęczmień, pszenżyto, kukurydzę i rzepak. Prowadzi również hodowlę tuczników – ok. dwóch tysięcy rocznie . - Gospodarstwo prowadzę z żoną. Dodatkowo zatrudniam dwie osoby na pełny etat, a w czasie żniw pomagają nam znajomi. - Przy tylu hektarach, żniwa pewnie długo trwają? - pytam. - A skąd! Jeśli jest pogoda, to w ciągu jednego dnia jesteśmy w stanie skosić 20 - 25 hektarów – opowiada pan Eryk. - Mam swój kombajn, własne ciągniki, teraz zakupiłem kolejne dwa oraz potrzebny sprzęt do pracy w gospodarstwie. - Pewnie Lamborghini – dopytujemy się. - Eee, coś lepszego! New Holland-y. To razem z John Deere, dwie najlepsze, według mnie, marki traktorów.
Pan Eryk korzysta ze środków unijnych. - W ten sposób można pozyskać maksymalnie do 300 tys. zł na gospodarstwo, ale żeby tyle otrzymać, trzeba zainwestować 600 tys. - wyjaśnia. - Musimy się rozwijać. Nie można stać w miejscu, bo w pewnym momencie zaczęlibyśmy sie cofać. Tylko poprzez inwestycje i powiększanie gospodarstwa można generować większe zyski.
W wyniku majowych podtopień najbardziej ucierpiały uprawy rzepaku, jęczmienia jarego i kukurydzy. - Straty oszacowałem na ok. 30-40 procent – mówi gospodarz. - W maju rzepak zawiązuje łuszczyny, a do tego potrzebne jest słońce. Stąd te straty. Skutki ulew najbardziej widać było po kukurydzy, która miała wtedy 15 cm. Woda po prostu ją wymywała. Po zbiorach będę musiał wynająć koparkę i pozasypywać miejsca, które zostały rozmyte.
Siedmiu rolników z gminy Żory zgłosiło swe wnioski o szacowanie strat, poniesionych w wyniku majowych ulew. - We wszystkich gospodarstwach, w których jako komisja byliśmy, straty wynosiły ponad 30 procent. To próg, od jakiego można się ubiegać o ulgi w podatku rolnym, płatości KRUS-u. Ulewy zniszczyły zwłaszcza uprawy ziemniaków – opowiada pan Eryk. - Ja na razie ziemniaków nie uprawiam, bo aby czerpać z tego zyski, musi być odpowiednia skala produkcji i warunki przechowywania. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości się tym zajmę.
O dopłatach dla rolników mówi: - Ja nie chcę dopłat – chcę po prostu godziwej ceny za swój produkt. Media często mówią tylko o tym, ile pieniędzy przeznacza się na rolnictwo. Zapomina się natomiast o tym, że pierwsze dopłaty kraje unijne wprowadziły po to, żeby utrzymać ceny żywności na stałym poziomie. I tak jest do dzisiaj.
Pracując na gospodarstwie, wolnego czasu ma się niewiele. Jeśli jednak znajduje się chwila, pan Eryk poświęca czas rodzinie – żonie i dzieciom. Zapytany, czy udaje mu się wyjechać na wakacje, odpowiada: - Faktycznie, pracy mamy bardzo dużo, ale co roku staramy się odpocząć. Wszystko da się jakoś zorganizować – kończy. Ola Kowol, zdj. Adam Karaś
Pan Eryk to naprawdę wspaniały i solidny człowiek! Teraz liczymy tylko na pogodę w te żniwa:)
Zgadza się, nie znam drugiego człowieka tak dokładnego i starannego, dbającego o dom i gospodarstwo i pracowników.Nagroda ministra słusznie się należała, teraz wniosek do Prezydenta o nagrodę Feniksa Sariensis.
w sumie to gratuluję panu tej wytrwałości,podziwiam takich ludzi
Tak trzymać.
Jeszcze raz gratuluje!
W Żorach jest Lamborghini Gallardo cabrio. Czy to jest jego auto?
nie nie, podobno pożyczone od proboszcza
znam Eryka i jego żonę Iwonę, są bardzo miłymi i sumiennymi ludźmi. Na gospodarstwie dba się o maszyny jest miła atmosfera. hehe a co do auta amborghini Gallardo cabrio to nie jest to auto proboszcza...;]
To kogooo jest to Gallardo Spyder