Spór o majątek kościoła unijnego w Żorach w latach 1945-1950.
tekst: Marcin Wieczorek
Początki wspólnoty ewangelickiej w Żorach sięgają XVI wieku, gdy nauki Marcina Lutra rozpowszechniły się na terenie Śląska. Losy żorskich ewangelików na przestrzeni lat wyglądały dość różnorodnie. Nieraz bowiem dochodziło do konfliktów powiązanych z wyznawaną przez nich konfesją. Jeden z takich konfliktów miał miejsce po zakończeniu II wojny światowej. Oponentami żorskiego kościoła unijnego (bowiem ten właśnie protestancki związek wyznaniowy działał w tym mieście) był kościół rzymsko-katolicki, a także lokalne władze.W materiałach AP w Katowicach, Oddział w Raciborzu brakuje dokumentu, na podstawie którego możnaby opisać okoliczności, w jakich doszło do zajęcia przez kościół rzymsko-katolicki budynków, należących przed wybuchem II wojny światowej do żorskich ewangelików. Czynnikiem umożliwiającym wspomniane czynności ze strony katolików mógł być chaos panujący na terenie powojennym. 24 marca 1945 roku Żory stały się areną ataku wojsk radzieckich i czechosłowackich. W wyniku działań wojennych zabudowa miejska została w znacznym stopniu zniszczona. Prawdopodobnie do zajęcia terenu ewangelickiego doszło tuż po tych wydarzeniach. Nie zachował się dokument Rady Miejskiej w Żorach sankcjonujący ten fakt. W toku prowadzonej sprawy w dokumentach pada data 24 kwietnia 1945 roku, określana jako tymczasowe przekazanie własności na rzecz kościoła rzymsko-katolickiego.1 Pismo zarządu miejskiego miasta Żory z dnia 2 lipca 1946 roku skierowane do starostwa powiatowego w Rybniku dogłębnie wyjaśnia motywy tej decyzji. Sytuacja, którą miały rozstrzygnąć organy administracyjne Polski Ludowej była zawiła z racji paru płaszczyzn, które należało przeanalizować. Miasto Żory na mocy postanowień Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku przypadło państwu polskiemu. O ile bowiem parafie rzymsko-katolickie ziemi żorskiej podlegały utworzonej w 1925 roku archidiecezji katowickiej (po II wojnie światowej nie zmienił się ten stan rzeczy), o tyle wątpliwości budził status wspólnoty ewangelickiej. Jak można dowiedzieć się z pisma adresowanego do prezydenta Bolesława Bieruta (brakuje na nim dokładnej datacji), żorscy luteranie określali się mianem wspólnoty polskiej.2 Przed drugą wojną światową wspomniany wcześniej unijny kościół ewangelicki zrzeszał w swym gronie osoby, których identyfikacja narodowa określana była jako niemiecka. Miało to zapewne na celu wywarcie korzystniejszego wrażenia na decydentach i uzyskanie korzystnej dla siebie decyzji. Treść pisma była sprzeczna z ustaleniami o których mowa wcześniej. Stan prawny, o czym będzie mowa poniżej, nie przyzwalał na utrzymanie status quo. Jednak strona ewangelicka w redagowanych przez siebie pismach dopuszczała się stwierdzeń wręcz karykaturalnych. Przykładem może być zestawienie hitlerowskich okupantów z żorskimi katolikami. A przecież we wspólnocie luterańskiej dominowały osoby o niemieckiej tożsamości narodowej. Kwestie postępowania w takich sytuacjach regulowała ustawa z dnia 6 maja 1945 r. o majątkach opuszczonych i porzuconych. Przywołana została ona w okólniku nr 55 z dnia 19 października 1945 do starostwa powiatowego w Rybniku.
"Odnośnie majątków innych kościołów ewangelickich na terenie Rzeczpospoiltej, które nie były prawnie uznane przed 1 września 1939 r., a ze względu na swój wyłącznie niemiecki charakter nie istnieją w chwili obecnej jako odrębne organizacje wyznaniowe, majątek ich stanowi mienie poniemieckie i znajduje się w zarządzie państwowym,przy czym przeznaczenie jego określone zostanie w przyszłości w drodze ustawowej. Dotyczy to majątków:(...) 4/ b.kościoła unijnego na Polskim Górnym Śląsku.3
Kolejne dokumenty odnoszące się do sprawy pochodzą z 1946 roku. Urząd wojewódzki zbadanie sprawy skierował do starostwa w Pszczynie (przypis:w dokumencie pojawia się polska parafia ewangelicka w Mikołowie,co mogło być przyczyną takiego adresu), które ze względu na przynależność administracyjną skierowało wniosek do swego rybnickiego odpowiednika. Rybnicki organ natomiast przekazał akta żorskiemu magistratowi. Po otrzymaniu pisma burmistrz Żor postanowił w dniu 1 lipca zwołać zebranie, jednak zaprosił na nie tylko jedną ze stron zainteresowanych - proboszcza parafii rzymsko-katolickiej, księdza Brzozę. Dzień później sporządzono pismo do rybnickiego starostwa,w którym potwierdzono stanowisko zawarte we wzmiankowanym wcześniej okólniku nr 55. Kolejne argumenty przemawiające za pozostaniem na czas nieokreślony parafii w rękach katolików to zniszczenia wojenne oraz liczebność obu wspólnot wyznaniowych. Katolicy stanowili 9000 osób, ewangelików było natomiast 300. Odniesiono się także do podejmowanych już wcześniej kwestii tożsamości narodowej i ciągłości wspólnoty ewangelickiej:
"w roku 1934 tutejszy obywatel Obracaj przystępował do założenia Polskiej Parafji Ewangelickiej, jednak zamiar jego spalił się na panewce,bo jedynem członkiem był on sam. Tutejsi protestanci przynależni do Unijnego Kościoła Protestanckiego (Unierte Landeskirche) zbojkotowali go i nawet za czasów okupacji czynili mu poważne trudności"4.Pojawia się także wzmianka o kosztach poniesionych przez miasto. Jako zarządca poniemieckiego mienia, odremontowało ono nieruchomości czasowo przyznane katolikom. Tę decyzję w piśmie podtrzymano. W połowie września żorscy urzędnicy zwrócili się do gmin Pawłowice, Boguszowice, Suszec, Jankowice z prośbą o ustalenie grupy narodowościowej, którą przydzielono w czasie wojny osobom wymienionym we wcześniejszym piśmie do prezydenta Bieruta jako członkowie żorskiej wspólnoty. W piśmie z 2 lipca pojawiło się stwierdzenie,że większość tych osób przynależała do grupy drugiej Volkslisty.5 Tymczasem na 73 osoby wskazane na liście do weryfikacji przynależność do II grupy narodowościowej Volkslisty była udziałem jedynie 27, czyli mniej niz 1/3. Dane to odnoszą się do mieszkańców miasta Żory, jednak w wymienionych powyżej gminach proporcje układały się podobnie. Pismo żorskiego magistratu do rybnickiego starostwa z 18 września 1946 potwierdza wcześniejsze ustalenia, dodając, że do Żor przyjeżdza dorywczo pastor z Mikołowa, który odprawia nabożeństwa w prywatnym domu. Dzień później Bolesław Bierut wydał dekret,którego treść była znaczaca dla dalszego biegu sprawy. Artykuł pierwszy dekretu o zmianie dekretu Prezydenta Rzeczpospolitej z dnia 25 listopada 1936 roku o stosunku Państwa do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Rzeczypospolitej Polskiej. Artykuł 1 głosił: "Parafie staroluterskie, ewangelicko-luterskie należące do Kościoła Unijnego na Ziemiach Zachodnich i Unijnego na Górnym Śląsku (…) włącza się do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Rzeczypospolitej Polskiej. Majątek ruchomy i nieruchomy tychże parafii ,który w dniu wejścia w życie tego dekretu będzie się znajdował w posiadaniu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Rzeczypospolitej Polskiej na własność tego kościoła. Pozostały majatek przechodzi na rzecz Pańtwa."6 Władze różnie interpretowały sytuację w Żorach. W świetle dekretów z lat 1945 i 1946 parafia stanowiła bowiem mienie poniemieckie i co za tym idzie nie była własnością Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Ustawa z dnia 4 lipca 1947 zawierała jednak w artykule drugim zastrzezenie,ze postanowienia odnośnie regulowania własności wymienionych wcześniej wspólnot nie odnosza się do tych, których siedziby znajdują się na terenie Ziemi Odzyskanych. 27 listopada 1947 roku Zarząd Miejski jako dysponent tego majątku nie zgłaszał zastrzeżeń odnośnie przekazania go parafii ewangelickiej, warunkując ten fakt zakończeniem remontu kościoła katolickiego.7 Argument ten pojawiał się za każdym razem, niezależnie od etapu, na którym znajdowały się prace.Tym razem obiecywano przekazanie dobytku w czerwcu 1948, kiedy to finalizacji miał ulec wzmiankowany remont. Niejednoznaczność sytuacji może zobrazować zawarta w piśmie sugestia, by ewangelicy podjęli osobne kroki poprzez korespondencję z władzami centralnymi - w nawiązaniu powołując się na lipcową ustawę. W maju 1948 roku magistrat na ręce Gustawa Kornasa, jednego z wiodących członków Rady Parafialnej, przedłożył decyzję o możliwości użytkowania gruntu parafialnego o obszarze 4,55 ha. Pomimo tego faktu w dalszym ciągu wierni nie mogli organizować życia religijnego. O niedotrzymaniu terminu informuje administrator parafii ks. Jan Karpecki. W piśme do Miejskiej Komisji Lokalowej z dnia 20 listopada 1948 roku domaga się opróżnienia pomieszczeń parafialnych i jak najszybszego zwrotu światyni. Żali się, że prawie półroczna zwłoka dezorganizuje życie parafialne. Jednak znów władza nie kwapiła się by przyspieszyc bieg sprawy. Dopiero 10 stycznia 1949, a więc niecałe dwa miesiące po apelu księdza Karpeckiego urząd kwaterunkowy zwrócił się do władz kościoła katolickiego. Nie było jednak końca perturbacjom.Miejska komisja lokalowa nakazała zwrócenie się ewangelików do Wojewódzkiej Komisji Lokalowej.Ta natomiast mia;a wydać zezwolenie, by żorska komórka lokalowa mogła podjąć decyzję. Strona ewangelicka podjęła kroki prawne,czego dowodem jest pismo z 13 stycznia 1949 roku wystosowane do Sadu Grodzkiego w Żorach przez mecenasa Bronisława Lompę z Mikołowa. W dokumencie tym pojawia się równiez kwestia nieruchomości w Warszowicach i apelacja, by połączyć obie sprawy. 25 stycznia odbyło się posiedzenie komisji lokalowej, w którym udział wzięlii przedstawiciele obu wyznań. W dalszym ciągu nie znaleziono konsensusu. Katolicy proponowali, by ewangelicy zajęli pomieszczenia w siedzibie "Caritas", na co druga strona sporu nie przystała. Przeszkodą był także brak zapewnienia potrzeb sanitarnych. Sprawę odroczono, oddając jej rozstrzygnięcie organom sądowym. 11 maja na wokandzie żorskiego sądu pojawiła się sporna sprawa. Pozwanymi były w tej sprawie trzy instytucje:
- Okręgowy Urząd Likwidacyjny w Rybniku
- Rada Miasta Żory
- Rzymsko-Katolicki Urząd Parafialny w Żorach
Powództwo jednak zostało oddalone.W uzasadnieniu pada kilka stwierdzeń,którymi sąd kierował się przy podejmowaniu werdyktu:
- argumentacja powództwa o utracie majątku w wyniku działań wojennych z roku 1939.
- dysponentem omawianych nieruchomości była przed 1939 rokiem Ewangelicka Rada Kościelna w Żorach - organ niemiecki,a nie Konsystorz Kościoła E-A-organ polski.
- majątek ten 31.10.1946 nie znajdował się w posiadaniu Konsystorza, więc był własnością Skarbu Państwa.
- powyższy fakt ten nie uprawniał ewangelików do starania się o zwrot.
- decyzję o przyznaniu gruntu mogła podjąć tylko Rada Ministrów, a co za tym idzie decyzje organów lokalnych nie były wiążące.
Jesienią tegoż roku komendant miejscowego posterunku Milicji Obywatelskiej zauważył, na bazie osobistych obserwacji, że budynek kościoła ewangelickiego, użytkowany przez parafię rzymkokatolicką znajduje się w złym stanie technicznych. Jako dowód podał odrywanie się warstw tynku ze ścian świątynnej wieży, co zagraża zdrowiu i życiu przechodniów i wiernych, którzy uczestniczą w liturgii. Meldunek ten zaktywizował lokalne czynniki władzy do działań w tej materii. W grudniu starosta rybnicki zagroził, że parafia w razie braku działań ze strony kościelnej zostanie zamknięta. Władze Żor natomiast postanowiły zwołać na 14 stycznia 1950 roku zebranie z udziałem zainteresowanych stron. Proboszcz Brzoza oznajmił podczas narady, że opuści on kościół ewangelicki z chwilą ostatecznego zakończenia remontu,planowanego na 1 lipca 1950 roku. Do tej chwili zobowiązał się do prowadzenia podczas nabożeństw zbiórki na rzecz poprawy stanu technicznego budynku sakralnego. Strona ewangelicka otrzymała zapewnienie, że po opuszczeniu budynków przez duchownych katolickich nie zostaną one przeznaczone na inne cele niż religijne i ostatecznie przekazane wspólnocie ewangelickiej. Jednocześnie Zarząd Miejski zobowiązał administratora Karpeckiego, by niezwłocznie po przejęciu nieruchomości podjęto w nich remont. Karpecki 22 stycznia zorganizował zebranie Rady Parafialnej, która uchwaliła przyjęcia postanowień organów miejskich. Zawrato jednak klauzulę uzależniającą przyjęcie budynków w razie uzyskania pozytywnych decyzji ze strony władz państwowych. Stwierdzono także, że remont parafiii jest niewykonalny dopóty, dopóki katolicy odbywają w nim nabożeństwa. Postawa ewangelików natychmiastowo spotkała się z negatywnym odbiorem Zarządu Miejskiego. 26 stycznia proponował on, by wbrew wcześniejszym ustaleniom Rada Miasta wystosowała pismo do Rady Ministrów, wykazujące potrzebę umiejscowienia tam instytucji kulturalnych. Podczas lutowego i marcowego zebrania Rady Miasta sprawę odraczano.W wyciągu z dnia 18 marca 1950 pojawia się informacji, że ks.Karpecki zapewnia o zaawansowanym biegu sprawy zwrotu, jednak nie przedstawił dokumentu, który mógłby ten stan rzeczy potwierdzić.12 czerwca stwierdzono, że kościół katolicki przeniósł się po zakończeniu remontu do swych macierzystych obiektów. Postanowiono także uchylić uchwałę, która postulowała przekazanie nieruchomości na cele świeckie za sprawa Rady Ministrów. 17 czerwca Adolf Obracaj, członek Rady Parafialnej, potwierdził odbiór protokołu zdawczo-odbiorczego. Zakończył się zatem pięcioletni okres starań o przywrócenie mienia wspólnocie z Żor. Echa sprawy pobrzmiewały jeszcze w grudniu, gdy o status dopytywał Rejonowy Urząd Likwidacyjny w Rybniku, jednak nie doszło już do żadnych działań mających na celu rewindykację decyzji z 12 czerwca 1950.
1Archiwum Państwowe w Katowicach,Oddział w Raciborzu,18/273,sygn.65,bn.
2Archiwum Państwowe w Katowicach,Oddział w Raciborzu,18/273,sygn.65 (dalej AP-Kat,Od.Rac).
3j.w.
4AP-Kat,Od.Rac.
5Kategoria ta obejmowała osoby przyznające się do narodowości niemieckiej,jednak niezaangażowane politycznie.
6DziennikUstaw 1946 nr 54 poz. 304.
7Archiwum Państwowe w Katowicach,Oddział w Raciborzu,18/273,sygn.65,bn.
Bardzo ciekawy artykuł, rzeczowy poparty dokumentami i bezstronny. Autor ukazał spór o majątek kościoła unijnego bardzo dokładnie ale zarazem że tak się wyrażę "delikatnie".
Ten artykuł to ciekawe i cenne źródło wiedzy o naszym mieście, mam nadzieje że pojawi się więcej takich artykułów odsłaniających historie Żor, czy to będą sprawy ważne czy też mniej zawsze warto dowiedzieć się czegoś o miejscu w którym żyjemy.