Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Niedziela, 22 grudnia 2024 r.  Imieniny: Honoraty, Zenona

Wsiąść do pociągu, nie dbać o bilet?

25.09.2009
Wsiąść do pociągu, nie dbać o bilet?

Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet... – śpiewała w jednym ze swych hitów Maryla Rodowicz. Niestety, okazuje się, że korzystając z usług PKP, trzeba być bardzo czujnym i o bilet dbać jak najbardziej.

Otrzymaliśmy sygnał od Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Transportu „OSMT”, że w pociągu linii Rybnik – Pszczyna oraz Bielsko Biała - Racibórz, źle się dzieje. - Bardzo często podróżuję, więc zauważam wiele nieprawidłowości zarówno w połączeniach, jak i obsłudze pociągu. Najczęściej jeżdżę na tzw. regiokarnecie - pisze prezes stowarzyszenia, Łukasz Kaczmarek.

 

Zdaniem pana Łukasza, kierownicy tych pociągów często kasują opłatę za bilet, a nie wydają go pasażerowi. Dodatkowo, sprawdzają bilety bez identyfikatora i są nieuprzejmi dla pasażerów. - Zauważyłem, że kierownik pociągu linii Bielsko - Racibórz, na przystanku „Szczejkowice”, skasował dwóch pasażerów nie wydając biletu. Kolejne dwie osoby chciały kupić bilet do stacji „Rybnik”. W tym momencie kierownik pociągu powiedział bez wahania „ to po 2 zł „. Żaden z pasażerów nie dostał biletu. Bardzo zaniepokoiło mnie zachowanie kierownika. Przecież on powinien wydawać jak najwięcej biletów, aby w przyszłości była możliwość zachowania połączeń na tej linii – pisze pan Łukasz, który sam pracuje jako kontroler biletów w komunikacji miejskiej.

 

Kierownik pociągu, zapytany przez Łukasza Kaczmarka, czemu tak postępuje, odparł, że ma się nie wtrącać, bo może go wyrzucić z pociągu na najbliższej stacji nawet, gdy posiada bilet. - Poprosiłem o wylegitymowanie się, ponieważ od początku, kiedy wsiadłem na stacji Żory, kierownik przechodził i sprawdzał bilety bez identyfikatora. Odparł na to, że nie musi i nie ma zamiaru ze mną dyskutować. Myślałem, że to taki jeden sporadyczny przypadek, ale okazało się, że nie... - przyznaje prezes OSMT.

 

Kiedy innym razem pan Łukasz jechał z Żor, w kierunku Pszczyny, znów był świadkiem łamania przepisów przez kierownika pociągu. - Poszedłem do przodu składu, aby kierownik pociągu podbił mi regiokarnet, jednak w przedziale na bilet czekało siedem osób. Kierownik sprzedał jeden bilet na siedmiu pasażerów jadących z samych Żor. Pozostałe sześć osób skasował sobie „do kieszeni”, nie wydając biletów. Zaskoczyło mnie to, że tak obce osoby kasuje... Kiedy podszedłem i poprosiłem o legalizację regiokarnetu, powiedział, że za to się płaci 5 zł i mam mu tyle dać, a oficjalnie jest to bezpłatne – pisze rozżalony Kaczmarek. Mało tego, kiedy odmówił zapłaty, usłyszał: Wiesz co, tym razem ci daruję, bo nie mam czasu na pierdoły, ale następnym nie pojedziesz jak nie zapłacisz. Zaniepokojony taką sytuacją, zwrócił się z oficjalną skargą do Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. - Nie ma żadnego odzewu z ich strony – pisze pan Łukasz.

 

Zapytaliśmy Teresę Pieczykon ze ŚZPR, co może zrobić poszkodowany pasażer i jakie konsekwencje grożą danemu kierownikowi. - Bardzo rzadko docierają do nas tego rodzaju skargi, zazwyczaj pasażerowie żalą się na opóźnienia pociągów. Jeśli jednak wpłynie do nas oficjalne pismo, rozpatrujemy je w ciągu miesiąca. Kiedy udowodnimy kierownikowi pociągu nieprawidłowości w wykonywaniu jego pracy, zostaje on wezwany na rozmowę, a także obcinamy jego premię pieniężną.

 

- Spotykam w swojej pracy takich ludzi jak w/w kierownicy i jest to bardzo surowo karane. Mam nadzieję, że wyciągnięte zostaną jakieś wnioski odnośnie tych ludzi i że zostaną oni ukarani, bo nie zasługują na miano kierownika pociągu, jeżeli tak oszukują – kończy Łukasz Kaczmarek. Ola Kowol



© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"