Tradycje wielu rzemieślniczych zawodów powoli dogorywają. Szewców można policzyć w Żorach na palcach jednej ręki. Nie ma już kowala, który podkuwałby konie, a o tym, że przy ul. Szerokiej był kiedyś zakład rymarski, prawie nikt już dziś nie pamięta...
- W naszym cechu najwięcej mamy lakierników, mechaników i blacharzy. Wiadomo, coraz więcej jest samochodów, więc te zawody są potrzebne. Dużo jest również fryzjerów, budowlańców i stolarzy – wylicza starszy Cechu Rzemiosł Różnych, Zdzisław Krzak. - Wiele zawodów rzemieślniczych istnieje już tylko w pojedynczych regionach Polski, np. bednarzy można jeszcze spotkać na Podhalu.
W naszym mieście swego czasu istniało siedem głównych cechów: szewców – obuwników, rzeźników, stolarzy, bednarzy i kołodziejów, sukienników i płócienników, krawców, kowali i ślusarzy oraz piekarzy. Każdy z cechów posiadał odrębny statut, który musiał być przestrzegany przez wszystkich członków. Przykładowo, jak pisze Jan Delowicz w artykule „Z dziejów rzemiosła w Żorach”, miejscowych szewców obowiązywał zakaz sprzedawania obuwia w innych miastach (tzn. poza obrębem Żor).
- Ślusarze, bednarze i kołodzieje wzajemnie się uzupełniali – opowiada Zdzisław Krzak. - Bednarz wytwarzał beczki, np. do kiszenia kapusty. Ale taka beczka musiała mieć metalową obręcz, którą robił ślusarz. Z kolei kołodziej zajmował się produkcją kół do wozów drabiniastych, a ponieważ takie koło posiadało również elementy metalowe, również tutaj niezbędna była praca ślusarza. Pan Zdzisław dodaje, że obecnie w cechu zrzeszony jest tylko jeden ślusarz. - Ma on jednak niewiele wspólnego z ludźmi wykonującymi ten zawód dawniej. Posługuje się nowoczesnymi technologiami, wytwarzając skomplikowane części do maszyn górniczych.
Sporą grupą w Żorach byli garncarze, po których do dziś została ul. Garncarska. Kowali również nie brakowało, zajmowali się głównie podkuwaniem koni. Dziś ten zawód jest mało popularny, a jeśli już, to jest to kowalstwo artystyczne. - W naszym cechu nie ma kowala, ale w innych rejonach jeszcze pojedynczy są. Zajmują się głównie produkcją kutych bram, płotów, itp. Np. płotek wokół odnowionego krzyża przy ul. Pszczyńskiej, to również dzieło kowala – mówi Zdzisław Krzak.
W naszym mieście było dwóch łazienników, którzy – jak sama nazwa wskazuje, budowali łaźnie. Kto bogatszy, mógł z nich korzystać za odpowiednią opłatą. Wśród tak różnorodnych zawodów, nie zabrakło też rytowników, a więc twórców rycin, zdunów, którzy wytwarzali solidne, ogromne piece oraz kaflarzy – również zajmujących się stawianiem piecy, z tym, że bardziej “ekskluzywnych”, kaflowych. Rozwijało się kuśnierstwo – sztuka szycia futer i kożuchów, modniarstwo - produkcja kapeluszy, hafciarstwo i koronkarstwo. W Cechu Rzemiosł Różnych zrzeszona jest obecnie jedna modniarka, pozostałych profesji w Żorach już nie ma. Jest również jeden ceramik oraz krawcowa, specjalizująca się w krawiectwie ciężkim.
Ciekawostką jest to, że na początku XX w., w mieście istniał tzw. Przymusowy Cech Siodlarzy, Rymarzy i Tapicerów. Siodlarze i rymarze zajmowali się wyrobem akcesoriów związanych z jazdą i powożeniem końmi – tj. siodła i homonta. Wraz z pojawieniem się samochodów, zawody te zniknęły. Jaka przyszłość czeka pozostałe, jeszcze w miarę popularne, rzemieślnicze profesje? Ola Kowol
Sławik Emil Żory - Rój ul. Wodzisławska 274 tel. 32474810 podkuje konia.
Można go tylko bić! asz biedula sie rozpłacze