Berety z antenką, mundurki, fartuchy, skórzane torby na ramię, szydełkowe kołnierzyki, ceratowe obrusy, aluminiowe sztućce, srebrne plomby...
Po PRL-owskich klasyków można mnożyć bez końca. Na tematycznej imprezie w La Ubie też znalazło się kilka:
Zawinięte w propagandową prasę kanapki z masłem i mortadelą. Na zapojkę - mocny, złotokłosy napój - podstawowy zestaw śniadaniowy robotnika. Bez względu na to, czy się stoi, czy się leży...
... lub - w zamian półlitrówki, trzymana tuż przy piersi - mniejsza, ale bezpieczniejsza i dyskretniejsza, "małpka":
Luksusowa suknia "tylko z Pewexu" oraz tradycyjny goździk. Jak wiecie, ówcześnie kwiat ten wyparł popularnego wcześniej, czerwonego maczka, po czym ustąpił miejsca tulipanowi.
Kto pamięta? Nie lada zdobycz. Gromadzony na sznurku, potem dumnie przerzucony przez ramię. Papier toaletowy w rolkach - sztuk kilka. Dziś można sobie pozwolić na większe marnotrastwo owego niezbędnika, który utracił - niegdyś silne - właściwości ścierne.
Nieśmiertelne, niezmiennie śmierdzące, made in China i wciąż do nabycia: kultowe klapki Kuboty oraz - w środku na zdjęciu - praktyczne wtedy, najmodniejsze dziś, gumiaki!
kto ci tak zmarasił te skarpety???;)
Jakoś pierona zza Oceanu co sie zachować nie umioła bo piyrszy roz gorzoła piła :)
mosz Ty rozum? ale frelka mosz przednio!