Odetchnęliśmy z ulgą, chociaż przemknęło nam przez myśl, że zainstalowanie kasowników w autobusach bezpłatnej komunikacji jak nic załatwi Żorom kolejną setkę w Teleekspressie. Skoro nie przewiduje się wprowadzenia opłat, to po co te kasowniki?
"W związku z zainstalowaniem w autobusach BKM kasowników informujemy, iż urządzenia te zostały zainstalowane w konsekwencji podpisanej przed wprowadzeniem BKM umowy przez MZK na dofinansowanie m.in. urządzeń informacji pasażerskiej (http://www.mzkjastrzebie.com/mzk/o-nas/projekt-unijny/5473,PROJEKT-UNIJNY.html). Informujemy, że nie przewiduje się wprowadzenia jakichkolwiek opłat na liniach Bezpłatnej Komunikacji Miejskiej" – taki lapidarny komunikat otrzymaliśmy wczoraj z Urzędu Miasta.
Odetchnęliśmy z ulgą, chociaż przemknęło nam przez myśl, że zainstalowanie kasowników w autobusach bezpłatnej komunikacji jak nic załatwi Żorom kolejną setkę w Teleekspressie. Skoro jednak nie przewiduje się wprowadzenia opłat, to po co te kasowniki?
O odpowiedź poprosiliśmy doradcę prezydenta ds. infrastruktury. Bronisław Pruchnicki o BKM w Żorach wie wszystko, rozkład jazdy zna jak tabliczkę mnożenia.
Kasowniki w autobusach Bezpłatnej Komunikacji Miejskiej? To nie ma sensu. Chyba że miasto zamierza jednak kasować za bilety?
Podpisana dwa lata temu przez Międzygminny Związek Komunikacyjny umowa przewiduje ich montaż. To zaledwie mała część dużego projektu, który obejmuje m.in. instalację GPS-ów, które pozwolą np. na informowanie pasażerów – tak jak w Rybniku - że autobus przyjedzie punktualnie, albo o ile się spóźni, i elektronicznych tablic informacyjnych na przystankach, które też są już montowane. MZK stoi na stanowisku, że te kasowniki mogą się przydać nie po to, żeby kasować bilety, tylko po to, żeby liczyć pasażerów. Osobiście wątpię jednak w to, że komukolwiek jadącemu za darmo będzie się chciało odbijać w kasowniku jakąś kartę ewidencyjną. Można oczywiście zrobić tak, że jeśli któryś pasażer nie odbije tej zerowej kwoty, to będzie traktowany tak, jakby nie zawarł umowy na bezpłatną komunikację, czyli jakby jechał nielegalne. To w pewnym stopniu wymusiłoby odbijanie tych kart, ale uważam, że takie rozwiązania są niepotrzebne. Skoro komunikacja jest bezpłatna dla wszystkich, czyli nie tylko dla mieszkańców Żor, to trudno, byłoby wymagać, by ktoś przyjeżdżający tu na jeden dzień, nim wsiądzie do autobusu BKM zaopatrywał się w kartę, tylko po to by ją jednorazowo skasować, i która potem na nic mu się nie przyda.
Co ma Międzygminny Związek Komunikacji z siedzibą w Jastrzębiu do autobusów Bezpłatnej Komunikacji Miejskiej w Żorach?
MZK jest organizatorem komunikacji autobusowej w naszym mieście, bo Żory nie wystąpiły ze Związku. To MZK podpisał umowę z przewoźnikiem, który obsługuje u nas bezpłatną komunikację. MZK reguluje też należność wynikającą z faktury wystawianej mu przez naszego przewoźnika. Oczywiście pieniądze pochodzą z kasy miejskiej Żor.
Przewoźnik wystawia fakturę MZK i MZK przelewa na jego konto zafakturowaną kwotę, ale ustaloną przez Miasto?
Ustaloną w przetargu.
Przetarg ogłosiło Miasto?
Przetarg ogłosił MZK, ale my go przygotowaliśmy. Po jego rozstrzygnięciu, MZK podjął stosowną uchwałę i podpisał umowę z wyłonionym w przetargu przewoźnikiem. Nie może być inaczej, jeśli miasto jest w Związku, a nasze jest.
A była mowa o tym, że nie będzie.
Gdyby nie było, to nie byłoby prawdopodobnie linii 308 do Suszca, za którą płacimy na odcinku żorskim, ani linii 312 do Czerwionki-Leszczyn i pozostałych połączeń międzygminnych, do obsługi których sprowadza się rola MZK na terenie Żor.
Czy Żory z tytułu członkostwa w MZK płacą składki?
Nie ma czegoś takiego jak składka członkowska w MZK.
A jakaś opłata? Stała?
Nie ma opłaty członkowskiej. Płacimy jedynie tzw. dopłatę do wozokilometra - część wpływów MZK pochodzi ze sprzedaży biletów, ale to nie wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów.
I my dopłacamy tylko do linii obsługiwanych przez MZK w Żorach?
Tak, tylko do wozokilometrów na liniach 101, 102, 105, 307, 308, 312 i rybnickiej 52 – czyli połączeń do Jastrzębia, Pniówka, Suszca,Czerwionki-Leszczyn i Rybnika.
Przecież od każdej umowy da się jakoś odstąpić, od tej, za sprawą której w autobusach BKM pojawiły się kasowniki też.
To nie jest nasza sprawa, tylko sprawa MZK
To jest nasza sprawa. Ludzie myślą: to Miasto było takie fajne, sprawiło, że mamy bezpłatną komunikację, na przekór MZK i wszystkim innym, którzy twierdzili, że to się nie uda.
Na pewno, nie na przekór MZK. Wszystko odbyło w toku negocjacji. Może MZK rzeczywiście nie za bardzo przychylnie się do tego odnosił i rzeczywiście rozważaliśmy nawet ewentualność wystąpienia ze Związku, ale wypracowaliśmy porozumienie i MZK podjął uchwałę wyłączającą z normalnego systemu dopłat określone linie na określonych trasach w Żorach. Skoro jednak Związek wcześniej podpisał umowę, dotyczącą m.in. tych kasowników, to my nie będziemy się wtrącać, bo nie będąc stroną niczego nie możemy w niej zmienić, ani tym bardziej od niej odstąpić.
Czyje są autobusy BKM?
Są własnością przewoźnika, który za określoną kwotę, na zlecenie MZK wykonuje dla nas określoną usługę. On też na mocy umowy z MZK zobowiązany jest np. do zamontowania kasowników. Po prostu, MZK w momencie wdrażania w Żorach bezpłatnej komunikacji był już w trakcie realizacji projektu, zakładającego m.in. ich montaż.
Bezpłatna komunikacja funkcjonuje u nas od ośmiu miesięcy, a umowa została podpisana w grudniu 2012, nie dotyczyła więc bezpłatnej komunikacji w Żorach, bo dwa lata temu nikomu w MZK nawet się o niej nie śniło.
Ale dotyczyła obszaru działania MZK, a Żory nadal znajdują się w obszarze działania MZK.
Może tylko na wymienionych przez Pana liniach obsługiwanych bezpośrednio przez MZK?
Ja w to nie wnikam. Rozmawiałem z MZK. Nie będę się z nimi kłócił o kasowniki. Twierdzą, że muszą być zainstalowane, no to muszą.
Kasowniki muszą być instalowane w autobusach bezpłatnej komunikacji, słyszy Pan jak to brzmi?
A jeśli rzeczywiście będziemy chcieli sprawdzić ilość przewożonych pasażerów?
To nie będą wiarygodne dane, Pan sam ma wątpliwości.
MZK twierdzi, że a nuż, kiedyś będziemy chcieli wprowadzić..., to wtedy co, itd, itd.
Kiedyś będziemy chcieli wprowadzić, co? Bilety?
No, na przykład - MZK tak twierdzi. Nie będę ich wyprowadzał z błędu, bo nie chcę wchodzić z nimi konflikt. Ale sprawa jest jasna.
Musi Pan jednak przyznać, że te kasowniki psują Wam robotę: zamieszają w internecie, zburzą atmosferę, nadwątlą zaufanie...
Nie występując ze Związku, jesteśmy skazani na decyzje MZK - tak stanowi prawo.
Czy w autobusach jest jakaś informacja, że te kasowniki, to właściwie jedynie element wystroju wnętrz?
Informacja jest na stronie internetowej Urzędu Miasta. Plotek i tak nie unikniemy. Nie dajmy się zwariować.
Informacja na stronie Urzędu niczego nie wyjaśnia, link do umowy też niestety nie. Gdybym jeżdżąc autobusem przez ponad pół roku za darmo, nagle zobaczyła, że zainstalowano w nim kasownik, też pomyślałabym, że to koniec eldorado.
Tak się tworzy spiskową teorię dziejów.
Pomyślałbym: kupili kasowniki, a na pewno nie były tanie, i zapłacili za ich montaż, przecież nie dla ozdoby. To logiczne.
Powtarzam, miasto nie ma zamiaru rezygnować z bezpłatnej komunikacji. Amen.
Dziękuję za rozmowę.
Joanna Cyganek
Zdjęcie: Andrzej Żabka
To trochę nie poważne. Jak MZK będzie chciało zmienić paliwo z ropy na węgiel, to do Kapen będą przyczepiane tendery (zbiorniki na węgiel)???
Żory zrobiły sobie BKM nie po to by być poddanym MZK. Uważam, że nie ma najmniejszej potrzeby by należeć do MZK. W tym roku (od maja) mamy BKM, które kosztują nas 1,5 miliona złotych, oraz koszty uczestnictwa w MZK też 1,5 miliona złotych. To jakaś paranoja, absurd do potęgi, by płacić tyle samo za BKM, w którym wszyscy jeżdżą bezpłatnie, oraz za MZK, w których to autobusach jest znikome, wprost tylko śladowe podróżowanie Żorzan w granicach miasta.
Uważam, że nie ma potrzeby montowania kasowników które tylko zawadzają. Tylko, bo nie wyobrażam sobie że MZK narzuci nam odbijanie czytników przy wejściu i wyjściu pod groźbą mandatu. To może jeszcze kanarów z Jastrzębia sprowadzą by to kontrolować. I znów usłyszymy to, co miałem nadzieję jusz w Żorach nie słyszeć: ?BILECIKI DO KONTROLI?
Cóż - z kasownikami czy bez komunikacja miejska w mieście wielkości Żor oparta na taborze MINI jest jakimś szaleństwem. Nawet w mniejszym Wodzisławiu udział procentowy taboru MINI w komunikacji miejskiej jest mniejszy. Żory dążą do modelu ukraińskiego - marszrutki. Tabor MINI sprawdza się w miarę dobrze w 18-to tysięcznych Pawłowicach a nie w Żorach, gdzie liczba ludności to 62 tysiące osób. No, ale "za darmo", czyli miasto funduje wszystkim bilety. Niektórzy sądzą, że to automatycznie oznacza, że komunikacja jest na wysokim poziomie. Do tego przewoźnik mający w nosie SIWZ. Sami wybraliście samorząd, który zostały w MZK. Trzeba było wpłynąć na władze tak, żeby wycofały się z MZK albo wręcz kilka tygodni temu je zmienić.