...ale będzie boisko. - Gdybyśmy mieli porządny obiekt, to za jakiś czas można by pomyśleć o stworzeniu własnego klubu piłki nożnej. Ale żeby grać, trzeba mieć na czym – stwierdził jeden z mieszkańców Kleszczowa na wczorajszym zebraniu rady dzielnicy.
Na zebraniu poruszono problem boiska, które powstało w zeszłym roku przy ul. Wodnej, tuż przy torach kolejowych. Miasto wstępnie przygotowało boisko, jednak do tej pory nie ma tam ogrodzenia ani bramek. Na spotkaniu, oprócz licznej grupy piłkarzy - amatorów, obecna była sołtys Kleszczowa, Małgorzata Celińska, która przybliżyła wszystkim zainteresowanym, w czym tkwi problem, zaś dyrektor MOSiR-u, Arkadiusz Stanula wyjaśniał sprawę wymiarów boiska i bramek. Boisko ma wymiary 90 x 45 metrów. - To minimalna wielkość, jeśli chodzi o boisko do piłki nożnej – wyjaśnił Stanula. - Za bramkami, których na razie nie ma, musi pozostać 8-metrowa strefa bezpieczeństwa, zaś po bokach muszą to być co najmniej 2 metry. Ponieważ teren nie został jeszcze dokładnie wymierzony (konieczne jest wyznaczenie punktów, w których staną bramki), jeden z żorskich geodetów zobowiązał się – po godzinach pracy, w czynie społecznym, dokonać pomiaru.
- W tym roku Urząd Miasta wygospodarował 15 tys. zł na bramki i ogrodzenie, obiecano nam również kosiarkę do trawy wartości ok. 1000 zł. Jednak póki co, sprawa wykaszania to spory problem – mówiła przewodnicząca rady dzielnicy, Joanna Kaletka. - Prezydent Socha stwierdził, że jeśli chce się grać na skrzypcach, to trzeba zapewnić sobie instrument i kogoś, kto nas tego nauczy. Więc jeśli chcemy grać w nogę, miasto zapewni nam boisko, ale koszeniem trawy musimy zająć się sami – tłumaczyła pani sołtys.
Arkadiusz Stanula obiecał, że bramki mają pojawić się na boisku do dwóch tygodni. - Ja myślę, że to nieprawda. Już od tylu miesięcy obiecujecie nam, że boisko lada chwila będzie do użytku i co? I nic. Od dwóch lat gramy w Baranowicach, wykładamy swoje pieniądze na cudze boisko, a wy ciągle nas zwodzicie. Nie wierzę, że bramki pojawią się do dwóch tygodni – odezwał się jeden z licznie zgromadzonych, nie ukrywających rozżalenia mieszkańców. - Ja już mam swoje lata, a razem z tymi młodymi kosiłem trawę w Baranowicach. Udostępnijcie nam wreszcie boisko w Kleszczowie, to i tutaj o nie zadbamy. Mamy zgraną ekipę, wszystko da się zrobić. Zrzucimy się na paliwo do kosiarki, jakoś się zorganizujemy – zapewniał inny miłośnik piłki nożnej. Reszta poparła go ochoczo.
Dyskusja rozgorzała na dobre, momentami trudno było wychwycić wzajemne pretensje i obietnice. Zarówno sołtys Celińska, jak i przewodnicząca rady, kilka razy musiały uciszać zaaferowane towarzystwo. Trudno się jednak dziwić, że sprawa boiska wzbudza tak silne emocje, skoro w całych Żorach takich obiektów jest bardzo dużo, a w ostatnim czasie wiele z nich zostało wyremontowanych. - Nie czarujmy się, jesteśmy traktowani po macoszemu. Ja osobiście tego nie rozumiem. Przecież takie boisko to jest coś, moglibyśmy się nim pochwalić, a tu nic – stwierdził kolejny z zebranych.
- Słuchajcie – przerwała dyskusje Małgorzata Celińska. - Baranowice mają boisko od 60 lat, a my nie mamy nic. Dlatego weźmy się do roboty, zamiast tyle gadać. Zorganizujmy się jakoś. Proponuję wybrać 2 – 3 mieszkańców, którzy będą się kontaktować z radą dzielnicy w tej sprawie. Wspólnymi siłami damy radę – zakończyła zebranie pani sołtys. Ola Kowol
Na razie po boisku można tylko spacerować.
Na zebranie stawiła się silna reprezentacja mieszkańców.
Oprócz boiska przydałaby się w Kleszczowie porządna hala sportowa. Ale pomysł z klubem piłkarskim już cieszy, wkońcu zaczęło się coś dziać w tym Kleszczowie
Co do hali sportowej to się zgadzam,ale co do powstania klubu piłkarskiego to jakoś tego nie widzę.Z sali mogliby korzystać uczniowie w ramach lekcji,a po południu inni i to nie tylko piłkarze,ale także siatkarze/siatkarki i koszykarze.Na pewno wiecej by się z niej w przekroju całego roku korzystało niż z tego boiska!Baranowice mają salę,a my nie!
typowo Polskie podejście, z niczego nie jesteśmy zadowoleni. Na zebraniu w sprawie boiska, towarzystwo ze "sklepowej ławeczki" zarzucało nieudolność pracy Rady dzielnicy. Boisko jest nie od Rady tylko od WSZYSTKICH, wiec czekanie z założonymi rekami na podanie "kawy na ławę" a zero jakiegokolwiek zaangażowania. Kolejny komentarz po co boisko, lepsza hala ludzie z czegos trzeba byc zadowolonym
Towarzystwem ze "sklepowej ławeczki" nie ma co się przejmować :)
to towarzystwo ze sklepowej lawki jest nieraz bardziej wychowane niz pozostali ;]