Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty, do roku szkolnego 2012/2013 rodzic będzie decydować, czy jego dziecko ma pójść do pierwszej klasy, mając sześć lat, czy też ma pozostać w zerówce. Później do szkół pójdą wszystkie sześciolatki.
Okazuje się, że w naszym mieście odbywają się od jakiegoś czasu rozmowy dyrektorów szkół z rodzicami dzieci, które już od tego roku szkolnego mogłyby rozpocząć naukę w pierwszej klasie. Podobno rodzice nie są zachwyceni tym pomysłem.
Tymczasem prezydent Socha uważa, że jest on bardzo dobry. - Przecież w zerówkach dzieci i tak realizują właściwie ten sam program, co w pierwszej klasie. Według mnie to strata jednego roku. Skoro dziecko jest gotowe, by uczyć się w zerówce, dlaczego nie miałoby pójść do szkoły? - mówi. Dodaje też, że zerówki często mieszczą się w szkołach. Do szkoły podstawowej nr 3 na os. 700-lecia uczęszczają już sześciolatki, zaś szkoły nr 1, 5 i 15 mają bardzo dobre zaplecze, by przyjąć nowych uczniów od tego roku. Pozostałe żorskie podstawówki będą się stopniowo do tego przygotowywać, a miasto gwarantuje dofinansowanie tych działań.
- W wielu innych krajach już nawet 5-latki uczęszczają do szkoły, nie jest to więc jakaś rewolucja. Faktem jest jednak, że klasy są mało liczne i nawet jeśli byłyby łączone, to uczniów nie będzie więcej niż dwudziestu. - twierdzi prezydent. - Żałuję, że nie wszedł w życie pomysł połączenia klas siedmiolatków i sześciolatków z pierwszego kwartału kolejnego rocznika. To gwarantowałoby płynność rotacji uczniów – dodaje.
Zamieszanie z sześciolatkami pokrzyżowało plany Urzędu Miasta odnośnie sporządzenia bilansu miejsc w przedszkolach. Byłoby to pomocne przy tworzeniu większej ilości grup dla maluchów. Na razie te plany muszą jeszcze zaczekać. ok