Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Środa, 13 listopada 2024 r.  Imieniny: Benedykta, Mikołaja, Stanisława

Soyka o Żorach

27.07.2012
Soyka o Żorach

- Najważniejsza jest szczerość – powiedział  Stanisław Sojka na spotkaniu w szkole muzycznej. - Trzeba być starannym i konsekwentnym – mówił o muzyce, chociaż wszyscy czuli, że nie tylko o nią chodzi...

Spotkanie zorganizowane zostało na potrzeby jednego z filmów w dokumentalnej serii "Szlakiem gwiazd", której producentem jest Telewizja Polska S.A. Gwiazdy, znani artyści, m.in. Beata Pawlikowska, Krzysztof Daukszewicz i Doda opowiadają w nich o miejscach swojego urodzenia. Film z Soyką kręcony był w Żorach w poniedziałek i wtorek 23 i 24 lipca.

- Taka sytuacja ogranicza spontaniczność – mówił stojąc wyprostowany na prośbę fotoreporterów przed obiektywami aparatów. Kiedy usiadł, to też tylko na chwilę. Można by rzec, że gdy zagrało Carrantuohill po prostu nie usiedział. – Żałuję, że nie umiem tańczyć po irlandzku - przyznał podrygując i przebierając nogami. - Mom se siednonć? - zapytał publiczność.

- Myśmy przecież już nie raz razem się wygłupiali – powiedział zasiadając w fotelu obok Dariusza Sojki z Carrantuohill, którego z Sojką Stanisławem łączy jedynie pokrewieństwo dusz. Chociaż.... - Daty naszego urodzenia dzieli różnica zaledwie paru lat. W Żorach była tylko jedna porodówka – przypomniał Dariusz. - Domniemywam, że urodziliśmy się nawet na tym samym łóżku. –

- Miło jest urodzić się w Żorach – podjął wątek Stanisław. - Ja urodziłem się tu niejako po drodze. Moja mama była wtedy u swojej mamy w Wiśle Małej i jak już się zaczęło, to postanowili,  żeby jechać do szpitala do Żor. Rodzice mieszkali wtedy w Gliwicach – wspominał. - Śląsk to moja mała ojczyzna, a z Żorami wiąże mnie wiele pięknych wspomnień. Jak chociażby to, że wujek, mąż siostry mojej mamy, prowadził tu kiedyś kilkuosobową orkiestrę, zdaje się że jeszcze nawet na początku lat siedemdziesiątych. To była porządna orkiestra... – "Żorskie Smyczki" - wtrąciła jedna z pań nieco z tyłu widowni, która później okazała się być kuzynką Stanisława i córką owego wujka. Ten sam wujek grał na pile i zdążył nauczyć tej sztuki jednego z braci artysty.

Muzycznie wszystko zaczęło się jednak w Gliwicach. W obecnej katedrze gliwickiej, przygotowującego się do Pierwszej Komunii małego Stasia, dostrzegł, a raczej usłyszał organista i dyrygent chóru, w którym śpiewał jego tata. Mały chłopiec, który już wtedy zwrócił na siebie uwagę, zaczął śpiewać sopranem pieśni Haendla i Bacha, chłonąc starą muzyką europejską,  jak to ujął Dariusz Sojka - nasiąkając klasyką przez śpiew.  - Czy to, że urodziłeś się na Śląsku wywarło jakiś wpływ na twoją twórczość? – zapytał. - Z pewnością tak, tu jest dużo muzyki – mówił Stanisław.

Potem był jazz - szkoła średnia, akademia i... koledzy. - Jazz podobnie jak blues był zakazany – przypomniał Stanisław. - Uważano, że szkodzi instrumentom, zbytnio je rozstraja, bo jazzmani walą w klawisze. Miał posmak podziemia – wspominał. - Zacząlem słyszeć dźwięki, których wcześniej nie znałem. Mama miała w domu dwie płyty Ireny Santor, którą zresztą cenię do dziś, jakimś cudem płytę Niebiesko-Czarnych i dwie płyty Czerwonych Gitar. Ale tym co przyniosło prawdziwy przełom - jak przyznał - była płyta "Kind of Blue" Milesa Davisa. - To było coś fascynującego - muzyka improwizowana, a jednak tak bardzo uporządkowana, tak wolna, a jednocześnie tak zdyscyplinowana...

- Czy Ty któreś ze swoich dzieci uczyłeś gwary? - zapytała ni stąd ni zowąd kuzyna, pani Urszula Kajstura. - Nie, ale kiedy byłem dzieckiem w domu mówiło się po naszymu – odpowiedział, ucieszony na widok pani Uli, sławny krewny. - W szkole mieliśmy nauczycieli ze Lwowa - byli wyjątkowi, odważni, to od nich dowiedziałem się o Katyniu – i polonistkę, która kochała język polski... Mama mówi po polsku, ale w każdym słowie słychać rytm Śląska. Ja nie mówię, ale potrafię.

- Czyta pan wiersze od zawsze, czy też skłoniły pana ku temu jakieś szczególne okoliczności? Jakiego poetę lubi pan najbardziej? - zapytaliśmy pod wrażeniem tekstów jakie Stanisław Sojka wybiera do swoich kompozycji. - To już w szkole średniej, poezja była na porządku dziennym. Nasze polonistki dobrze czytały wiersze. Trochę sam pisałem – jak to w liceum oczywiście – próbowałem wyrazić się... Kiedy nagrałem sonety Szekspira w przekładzie Słomczyńskiego i Barańczaka – bardzo we mnie weszły. Robiłem już potem coś innego, a one ciągle we mnie tkwiły, ciagle były dla mnie ważne... . A 20 lat temu zacząłem czytać Miłosza. Jest taki wiersz "Który skrzywdziłeś człowieka prostego " - bardzo chciałem go kiedyś zaspiewać, no i zaśpiewałem. Czytam jego wiersze do dziś, co nie znaczy że codziennie.

- Co pan powie o Lotharze Dziwokim? - pytał Adrian Karpeta. - Świetny puzonista, jazzman i pedagog. To co on tutaj robi, to bardzo zacne. - Widziałem u niego pana debiutancką płytę z dedykacją po skończeniu studiów... - dopytywał dziennikarz. - Lothar był prominentnym członkiem big-bandu Kalemby (Big-Band PWSM w Katowicach pod dyrekcją Zbigniewa Kalemby zdobywał laury, m.in. na Jazz Jamboree w 1976 roku i na festiwalach w Pradze i Berkeley – przyp. red.). Pozwalał niektórym studentom mówić do siebie po imieniu. Mnie też pozwolił – uśmiechnął się Stanisław, który potem podczas krótkiego spaceru po Rynku mówił o tym, że Żorska Orkiestra Rozrywkowa – absolutnie fantastyczna sprawa – gra jednak za mało i że szkoda, że nie koncertuje częściej. - Coś umyka... - nie dokończył zdania.

Piotr Tomala zapytał jeszcze o tzw. okres amerykański artysty. – Czy mógłby pan coś o tym opowiedzieć? - To był rok `86. – `87. O muzyce mówiło się wtedy niestety jak o produktach... . Ale najważniejsza jest szczerość, nie ma dobrej muzyki bez zaangażowania, nie wierzę żeby było inaczej. Bardzo dużo się wtedy nauczyłem - od nowoczesnego angielskiego poczynając na kompozycjnych niuansach kończąc – mówił wymieniając kilka nazwisk i wspominając muzyków amerykańskich, angielskich, francuskich i niemieckich, z którymi zetknął się w tamtych czasach. - Piękna lekcja.

Już niemal na zakończenie, Sojka z Carrantuohill zapytał jeszcze o złote i platynowe płyty Sojki - Soyki. - Trafiły mi się i multiplatynowe – mówił Stanisław nie podejrzewając, że to pytanie to jedynie wstęp do niespodzianki jaką zespół przygotował na okoliczność jego wizyty w Żorach. - Multiplatyna bardzo pomaga w życiu, bo można na chwilę np. zapomnieć ile kosztuje chleb, masło i mleko... . Ale trzeba iść naprzód, dążyć do czegoś nowego. Nie wiedział, że za moment członkowie Carrantuohill wręczą mu Złotą Płytę za wydawnictwo "Inis" – krążek z 2002 roku, który szlachetnym kruszcem pokrył się w styczniu ubiegłego roku. Stanisław Sojka zaśpiewał na niej w utworze: "Przez siedem oceanów".

Po spotkaniu, bohater nagrywanego przez cały czas filmu jeszcze przez jakiś czas na dziedzińcu szkoły udzielał wywiadów, a potem, reżyser Krzysztof Magowski zarządził przejażdżkę na Rynek. Tam w towarzystwie rzeczniczki Urzędu Miasta, Doroty Marzędy, fotoreporterów i ekipy TVP przespacerował się trochę. - Żory pięknieją - mówił. Przystanął koło fontanny. U wlotu ul. Szerokiej bardzo spodobał mu się pomysł ze starymi zdjęciami. Przysiadł najpierw na jednej ławce, potem na drugiej i uciął krótką pogawędkę z małym Szymusiem Majewskim. Chłopczyk ośmielony przez mamę, która rozpoznała artystę, podszedł do niego pogadać sobie trochę. Na paluszkach pokazał, że ma cztery lata. Ludzie w ogródkach piwnych zorientowali się, że to ktoś ważny, zwłaszcza po tym jak charakteryzatorka od czasu do czasu przypudrowywała artyście twarz. - Bardzo chciałbym to zobaczyć – powiedział, po tym jak rzeczniczka opowiedziała całej ekipie o Świecie Ogniowym, a reżyser zaproponował, żeby w kwestii Święta Ogniowego pozostali w kontakcie. Może coś z tego będzie?

Film ze Stanisławem Soyką w Żorach będzie można zobaczyć w programie 3. Telewizji Polskiej, w połowie sierpnia. Joanna Cyganek, zdj. Adam Karaś i Marcin Matusiak














Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


NAJŚWIEŻSZE INFORMACJE

sonda

wszystkie

Za co doceniasz Żory?

newsletter

Chcesz być na bieżąco zapisz się!

Twój adres e-mail:

© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"