Dziesięć młodych sikorek codziennie rano wita radosnym ćwierkaniem pana Tadeusza na jego balkonie. Ptaszki szykują się do wylotu i już jutro, według obliczeń czujnego obserwatora, opuszczą gniazdo.
Tadeusz Kulawiak, mieszkający na os. Powstańców Śląskich własnoręcznie wykonał trzy drewniane budki, z których dwie umieścił na swoim balkonie, a jedną na drzewie za blokiem. Tym sposobem, od sześciu lat co roku jest świadkiem narodzin małych sikorek, szpaków, wróbli i dzwońców, które na zmianę zadamawiają się w budkach. - Po sikorkach przylatują wróble – uśmiecha się pan Tadeusz. - A szpaki zawsze zamieszkują na drzewie. Pan Kulawiak opiekuje się ptakami cały rok. Zanim przylecą do gniazda, czyści i dezynfekuje budki. Potem przynosi pisklętom jedzenie, pomagając ich rodzicom w karmieniu maluchów. Na balkonie ma nie tylko budki, ale i karmniki, a pod drzewem – poidełka.
Jak mówi pan Tadeusz, ptaki przewidują pogodę lepiej, niż synoptycy. Przyglądając się im, co do godziny wie, kiedy spadnie deszcz, czy zaświeci słońce. - W tamtym roku sikorki zaczęły wić gniazdo w pustej budce 10 maja, w tym roku - już 12 kwietnia. Czują, kiedy zbliża się wiosna. Pan Tadeusz doskonale też wie, kiedy sypnie białym puchem. - Duże stado dzwońców przy karmniku na trzy dni wcześniej zwiastuje śnieg – wyjaśnia.
Pan Tadeusz przyrodą interesuje się od dziecka. Zamiłowaniem do natury zaraził go ojciec. Pasję po nim przejęła córka i wnuczka, która studiuje w Niemczech weterynarię. Wydała też kalendarz z ręcznie malowanymi ptakami. pc-s
Niedługo po wykluciu:
Dwa tygodnie temu...
... i dziś:
u mnie tydzien temu wpadla sikorka do domu mieszkam na poddaszu i jakims trafem trafila do mnie
Pan Tadziu został bohaterem w swoim domu hahah