W grudniu – później, niż zakładano - zakończyła się budowa sali gimnastycznej i przybudówki przy Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 7 w Osinach. Uczniowie jednak nadal nie mają tam wstępu. Na użytkowanie nie zgadza się sanepid, a ze względu na liczne usterki, miasto nie podpisało odbioru budynku.
Budowę sali gimnastycznej rozpoczęto w ubiegłym roku. Z powodów złych warunków pogodowych, wykonawca - firma Budexrem z Rybnika - zwrócił się z prośbą o przesunięcie terminu zakończenia robót. Remont miał trwać do końca roku. W styczniu wykonawca zawnioskował do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego o wydanie pozwolenia na użytkowanie. Pomieszczenia przeszły pomyślnie kontrolę pod kątem przepisów przeciwpożarowych, ale na korzystanie z budynku nie zezwolił sanepid. - Stwierdził pewne braki, nie ma m.in. ochronek na kaloryferach. Musieliśmy także dodatkowo wykonać daszek nad bocznym wejściem – wymienia Dorota Marzęda, rzecznik magistratu. Miasto również ma zastrzeżenia do wykonanej pracy. - Podczas odbioru zauważyliśmy, że wewnątrz pomieszczeń odchodzi farba ze ścian, a płytki w niektórych miejscach są nieprawidłowo położone. Ponadto, pracownicy przeciągnęli przez boisko w stronę ulicy przyłącze kanalizacyjne, w wyniku czego plac wciąż jest rozkopany i nie nadaje się do gry w piłkę. Firma została wezwana do tego, by uzupełnić braki, poprawić usterki i uporządkować boisko. Na razie, prace nie posuwają się do przodu, a kontakt z wykonawcą pozostawia wiele do życzenia. Za niedotrzymanie terminów, naliczone zostaną mu kary umowne.
Przy sali gimnastycznej wygospodarowane są pomieszczenia na sprzęt sportowy, szatnie i natryski. Oprócz sali, przy szkole powstał dwukondygnacyjny budynek, w którym mieści się kuchnia i jadalnia, dzięki czemu szkoła zyskała zaplecze gastronomiczne, którego wcześniej nie miała. Obiady będą wydawane przedszkolakom i uczniom podstawówki w formie cateringu. Tu znajduje się także salka do gimnastyki korekcyjnej. Dobudówka połączona jest ze starym budynkiem klatką schodową. pc-s, zdj. ak
Dziwne, ale NARESZCIE urzędasy przejrzały na oczy, bo hale przyjęte, drogi przyjete, chodniki przyjęte, inne przyjęte, ale jak przyszło do sali w SZKOLE....szlaban!!!
szkola powina byc otwarta bo ma bycdla dzieci:)a cała reszta jest do rozpatrzenia i głebszej analizie.chciałbym poznac ta sprawe od strony wykonawcy.dziekuje!
pozostaje....ruszyć dupę i na budowę!!!!!
no i jest - SKUTEK OGŁASZANIA PRZETARGÓW Z PRZEWAŻAJĄCYM KRYTERIUM NA NAJNIŻSZĄ CENĘ - gratulujemy urzędowi miasta. Rozumiem że można czasem coś zaoszczędzić ale w tym przypadku się nie udało i to na całkiem niezłe pieniążki jak widać ktoś wyrolował UM.
Człowieku INTELIGENCIE a niby jakimi zasadami kierują się przetargi?? Wygrywa najniższa oferta spełniająca wymogi przetargu!!!!! Nikt nie jest jasnowidzem i nie wie jaki numer wywinie wykonawca.
Kryterium najniższej ceny nie jest wymysłem UM Żory. Nie do nich te pretensje.
kryterium najniższej ceny to raz, a drugsa paranoja jest taka, że jak raz sparzyliśmy się na jakimś wykonawcy, to przy następnym przetargu za cholerę nie możemy się od niego odczepić. Przykład Autostrada A1 do Gorzyczek i ALpina. Nie wnikam tu kto miał rację, ale nachłopski rozum jaksie kogoś wywaliło z placu robót to chyba nie po to, żeby wygrywał kolejny przetarg na to samo.
a tak swoją drogą, Budexrem ponoć zbankrutował, więc pani Marzęda może ich sobie wzywać do woli w sprawie usunięcia usterek....
O zgrozo, przecież te dzieci nie mają teraz ani sali gimnastycznej ani boiska, a przedszkolaki zamiast piaskownicy mają tony błota.
nie jest sztuką zrobić za pół darmo i nie dokończyć - miejmy nadzieje że przy kolejnych przetargach UM popatrzy np też na wcześniej zrealizowane zamówienia, na okres w jakim działała firma itp itd.... może jakieś gwarancje bankowe np - jest wiele sposobów zabezpieczania się przed nieuczciwym wykonawcą jak i zamawiającym - może czas o tym pomyśleć - niech ktoś otworzy oczy w UM bo utopimy kolejne miliony i jak zwykle zapłacą mieszkańcy, którzy przy kolejnych wyborach znowu dostaną amnezji i nie będą pamiętać kto podejmował decyzje w ostatnich latach...
Gwarancje "należytego wykonania" (bankowe lub ubezpieczeniowe) napewno sa(lub 5 % na koncie) bo taki jest wymóg przed podpisaniem umowy. Pozatym nie było końcowego odbioru to dochodzi jeszcze min. 10 % nie zapłaconej kwoty z umowy. Kasa na poprawki będzie, chociaż zależy jaki jest koszt usunięcia tych usterek.
Najgłupszy zapis przetargowy : 100% cena.
Oferty najtańsza i najdroższa powinny być odrzucone z automatu, wtedy te najtańsze (często nierealne) byłyby eliminowane i firmy budowlane liczyłyby realne oferty. A tak, mamy problem. Niepłacenie faktur, zaległości i robota jak najgorszej jakości, a czasem widać, że po prostu nieskończona.
Polskie cwaniactwo wyłazi na każdym kroku.
Kasa na poprawki będzie, problem w tym, że jak firma zbankrociła, to sporo minie zanim się ją odzyska