Temat zakazu wprowadzania do obrotu na terenie Żor tzw. dopalaczy pojawił się niespodziewanie na sesji Rady Miasta w czwartek, za sprawą klubu radnych Platformy Obywatelskiej. Pomysł był tak świeży, że projekt uchwały w tym względzie wprowadzono do porządku obrad już na sesji.
Zaproponowaną radnym treść uchwały przygotowano w oparciu o podobną, zawartą w podjętej dzień wcześniej uchwale Rady Miasta Bydgoszcz. "W celu ochrony życia i zdrowia obywateli..." – czytamy w obu. - Są obawy, czy aby wojewoda nie zakwestionuje jej jako niezgodnej z prawem – przyznał jeszcze przed głosowaniem przewodniczący Rady Miasta, Piotr Kosztyła – prawnik. - Ale bywa, że ustawodawca nie nadąża – dodał zaraz. – Warto przynajmniej zamanifestować swoje stanowisko.
Katalizatorem jednogłośnego podjęcia uchwały w Żorach mogła być informacja przekazana radnym przez Andrzeja Bielawskiego z SLD, który zakomunikował zaraz, że na swojej dopołudniowej konferencji prasowej, minister Ewa Kopacz poinformowała dziennikarzy, iż do końca października może wejść w życie, wymierzona przeciwko dopalaczom ustawa, pozwalająca na wycofywanie z rynku nawet na okres 18 miesięcy substancji "podejrzanych", i ich szczegółowe badania pod kątem szkodliwości dla zdrowia. Wyniki badań wskazujące na jakiekolwiek niebezpieczeństwo przesądzałyby o ich delegalizacji.
Ale podjęta bez głosu sprzeciwu przez radnych uchwała idzie dalej i zakazuje w Żorach odpłatnego i nieodpłatnego udostępniania dopalaczy osobom trzecim. "Ilekroć mowa jest o tzw. dopalaczu" – czytamy w punkcie pierwszym – "należy przez to rozumieć każdą substancję pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, działającą na organizm człowieka w sposób wywołujący zaburzenia w funkcjonowaniu organizmu i postrzeganiu rzeczywistości, których obrót nie podlega regulacji odrębnymi przepisami, wydanymi z uwagi na psychotropową funkcję tej substancji".
"Wielką koalicją przeciwko dopalaczom" – nazwał czwartkową Radę Miasta Dariusz Domański z klubu Prawa i Sprawiedliwości. - Czy ten projekt nie powinien przejść najpierw przez Komisję Zdrowia? – pytał na sesji. - Czy nie warto by przyjrzeć mu się ze wszystkich stron i sformułować konkretne wnioski, by przekazać je potem żorskim władzom oświatowym? Zostaliśmy zaskoczeni, a ja jestem zwolennikiem pracy u podstaw - mówił, napomykając o medialnym efekcie wprowadzenia do porządku obrad projektu uchwały przeciwko dopalaczom. - A przecież na pewno wszyscy byśmy się pod tym projektem podpisali – dodał na koniec, zerkając w kierunku siedzącego kilka krzeseł obok Leszka Hodernego, szefa PO w Radzie Miasta. - Z taką inicjatywą mógł wyjść każdy radny – głos zabrała lekarz Barbara Fiedor, przewodnicząca Komisji Zdrowia, Pomocy Społecznej i Rodziny, bynajmniej nie czlonkini klubu PO. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że dopalacze są złe, nie potrzebna nam więc praca u podstaw... . Oczywistym stało się, że radni uchwałę przegłosują natychmiast.
W wieczornych wiadomościach tego samego dnia, w kontekście niezgodnych z prawem uchwał przeciwko dopalaczom wymieniano jednym tchem Bydgoszcz, Dobre Miasto i Rudę Śląską. Ani w piątek wieczorem, ani w sobotę rano, ani też w niedzielę żaden redaktor, żadnego z telewizyjnych kanałów informacyjnych, ani słowem nie zająknął się o Żorach. Efekt medialny zawiódł? Być może. Ale nie zawiedli żorscy radni. as
panie Kosztyła......klasę ...zostawił Pan w podstawówce.... nie obrazając dzieciaków.......
Ale dlaczego ?? bo teraz nie zakumałem co z tą podstawówką.
Precz z dopalaczami!
Uchwała rady miasta jest tylko i wyłącznie manifestem , który nie ma nic wspólnegp z e stanowieniem prawa. Kazdy kto legalnie kupił dopalacze, może je legalnie sprzedawać i tyle. Żadna rada miasta nie ma prawa zakazywać sprzedawania legalnych środków. Niestety takie jest prawo. Żeby nie było , jestem przeciwko sprzedaży dopalaczom bo cholera wie co to tak naprawde jest. Ale prawo jest prawem... niestety.
A cha czytając uchwałę RM okazuje się,że zakazane są i papierosy i alkohol... a to już staje się śmieszne.