Dziś weszła w życie nowelizacja Ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych oraz Ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Zgodnie z nią, prawie we wszystkich miejscach publicznych obowiązuje zakaz palenia.
Palacze będą mogli spokojnie zaciągać się dymkiem właściwie tylko w swoim domu. Nie będzie mowy o paleniu w miejscu pracy, na przystanku, w służbowym samochodzie, a nawet... we własnym ogrodzie. Zgodnie z ustawą, zabrania się palenia: na terenie zakładów opieki zdrowotnej, na terenie szkół i uczelni, w pomieszczeniach zakładów pracy, w pomieszczeniach obiektów kultury, w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych, w środkach pasażerskiego transportu publicznego i obiektach służących obsłudze podróżnych, na przystankach komunikacji publicznej, w pomieszczeniach obiektów sportowych, w ogólnodostępnych miejscach przeznacznych do zabaw dzieci i w innych miejscach dostępnych do użytku publicznego. Dodatkowo w punktach sprzedaży tytoniu nie będzie można eksponować przedmiotów imitujących opakowania wyrobów tytoniowych.
Właściciele miejsc, w których obowiązuje zakaz palenia, muszą umieścić w widocznym miejscu specjalną tabliczkę, informującą o zakazie. W domach pomocy społecznej, hotelach, w poczekalniach na dworcach czy lotniskach, na terenie uczelni i zakładów pracy oraz w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych można jednak wyznaczyć miejsce, w którym zainteresowani będą palić bez obaw.
W żorskich klubach i restauracjach nie obawiają się tytoniowej rewolucji. - Uważam, że ludzie szybko przywykną do tej ustawy – powiedział nam Krzysztof Ptak, manager klubu Ambasada. - W Europie Zachodniej takie przepisy już funkcjonują i z tego, co wiem, nie spowodowało to większych strat czy spadku dochodów w klubach. Przyznaje jednak, że nie zdecydowałby się na wprowadzenie takiego zakazu bez konkretnych przepisów prawnych. - Myślę, że nie ma sensu tłumaczyć każdemu klientowi z osobna, dlaczego nie może zapalić. Nie raz pewnie dochodziłoby do konfliktów. Ale w sytuacji, kiedy rząd wprowadził takie prawo, będzie to dla wszystkich jasne i czytelne. Osobiście nie mam nic przeciwko – dodaje.
Kasia, barmanka z baru Ankar, sądzi, że zakaz palenia może niekorzystnie wpłynąć na dochody lokalu. - Naszymi klientami są głównie osoby palące, więc możliwe, że po wejściu w życie tej ustawy, będą zaglądały do nas rzadziej. Jednak wiadomo, że wszystko okaże się w praktyce.
W mieście są już lokale, w których obowiązuje zakaz palenia, np. Karczma Warecka czy La Uba. - Na początku naszym klientom ciężko było się przystosować do zakazu palenia. Zdecydowałam się jednak na takie rozwiązanie, bo oferujemy posiłki, a jedzenie w dymie papierosowym po prostu nie smakuje – mówi Nina Gralak, właścicielka „Warki”. - W zimie mamy spore straty, w lecie jest lepiej, bo można wyjść zapalić na zewnątrz. Myślę jednak, że w lokalach, gdzie wcześniej można było palić, będzie ciężko z wprowadzeniem takiej zmiany.
Ustawa jasno określa wysokość kar dla palących w niedozwolonych miejscach i właścicieli lokali, którzy nie umieszczą odpowiednich tablic informacyjnych w widocznym miejscu lub sprzedają papierosy osobom poniżej 18. roku życia. Ci pierwsi mogą zostać ukarani grzywną do 500 zł, drudzy – do 2000 zł. Warto się więc zastanowić się dwa razy, zanim zdecydujemy się "pozaciągać" w miejscu publicznym lub umożliwić to – wbrew prawu – naszym klientom. Ola Kowol