Mimo mroźnej pogody ponad 30. samochodami przyjechali żorzanie w sobotnie południe na parking przed „Biedronką” przy al. Jana Pawła II, by zaprotestować przeciw wysokim cenom paliw. W ten sposób przyłączyli się do ogólnopolskiej akcji odbywającej się w 80. miastach Polski.
Do protestu przyłączyli się także kierowcy z Wodzisławia Śląskiego w sile 3 aut. W ich mieście protest nie wypalił, postanowili więc wesprzeć kierowców w Żorach.
Po zbiórce protestujący przejechali na pobliską stację paliw Shell, gdzie mieli zatankować po złotówce. Pracownik stacji stanowczo poinformował ich, że nie ma takiej możliwości. Po krótkiej wymianie zdań ustąpił jednak. Kilku kierowców wlało do baków paliwo za przysłowiową złotówkę i kolumna aut pojechała na kolejną stację paliwową Shella, tym razem przy „wiślance”. Na niej 30 aut zablokowało na kwadrans dystrybutory.
- Od 12 lat pracuję w firmie transportowej. Jaka jest sytuacja, każdy widzi. Nie wiem czy to coś da, ale trzeba protestować – mówił kierowca niebieskiego dostawczaka.
Krótko przed godz. 13. kawalkada aut wyjechała powoli na „wiślankę” w kierunku Skoczowa. Poruszała się oboma pasami z prędkością 30 i 40 km/h, blokując w ten sposób drogę. W Skoczowie zawróciła. Początkowo protestujący kierowcy mieli dojechać do Ustronia, ale po naradzie ustalili skrócenie trasy protestu. as/DeKo, zdj. jc
Zobacz żorski protest kierowców: