– Nigdy nie miałem wątpliwości, że w Żorach musi działać biuro Prawa i Sprawiedliwości – rozpoczął spotkanie z dziennikarzami poseł Sobierajski. – Pierwsze swoje biuro otworzyłem tu w 1990 roku, jeszcze za czasów prezydenta miasta, Jana Huzarewicza, a mieściło się ono w budynku Urzędu Miasta przy Rynku – wspominał na wstępie. – Żory nie są łatwym miastem, zawsze z dużym bezrobociem wymagają troski.

Przypomniał swój udział w tworzeniu zrębów specjalnych stref ekonomicznych. – To był mój pomysł, ale ja chciałem, by strefy obejmowały obszary zakładów w głębokiej restrukturyzacji. Tymczasem stało się inaczej. W Żorach, w Strefie dzieje się sporo – zauważył – chociaż nie tyle, na ile zachodzi potrzeba. Ale w Rybniku, Strefie wiedzie się kiepsko, a w Jastrzębiu jeszcze gorzej.

– To u mnie w biurze rodziła się koncepcja budowy drogi Racibórz – Pszczyna – mówił sięgając do teczki po stosowne dokumenty. – Proszę, 11 października 1999 roku, droga przez Żory, Rybnik... . Gdybym nie miał przerwy w posłowaniu, ta droga dawno zostałaby oddana do użytku, podobnie jak zbiornik retencyjny w Raciborzu – przekonywał.

– Czy to, co jest nas zadowala? – pytał już w części spotkania poświęconej osobie Andrzeja Dudy. – Wydłużony wiek emerytalny, brak kręgosłupa gospodarczego państwa, najniższa w całej Europie kwota wolna od podatku – wymieniał mankamenty polskiej rzeczywistości. Nawiązał też do katastrofy smoleńskiej, krytycznie odnosząc się do nieudolnie prowadzonego w tej sprawie śledztwa. I – dobrze przygotowany merytorycznie, z dużą wiedzą praktyczną, odważny i zdecydowany – mówił o kandydacie PiS na prezydenta RP. jc

Zdj. jc