To nie BLEF. W Ostrodze, w miejscu, gdzie OCZKO przeciętnego śmiertelnika nie sięga, jest Tajny Pokój zwany BACCARATem.
(rys. cichociemny)
Ponoć piątkowego wieczoru, aż do rana, szajka Black Jack-a: Dureń, Oszust, Piotruś, Remik i Baśka aka Biskup - z POKERową miną przegrywała swoje sycylijskie wille, bentleye, a nawet żony, ciupiąc w MAKAO. Niespodziewanie, o losach gry zadecydowało pojawienie się Świni – człowieka znikąd – który wyciągając co rusz Asa z rękawa po 3 partii miał w kapsie TYSIĄC. Zaproponował zjedzenie FASOLKI: nikt nie PIKIETOWAŁ - PANowie przystali na bretoński propoz. To sprowokowało nielimitowane zmiany w talii i zagęszczenie atmosfery... Rozpętał się TEKSAŃSKI KLINCZ, a potem już tylko WOJNA... Rano wszyscy mieli KUKU. Spakowali manele, wpakowali w UNO i pitneli - tym razem na SKATA - w siną dal.