Wraz z nastaniem października należało pożegnać się z ogrodami... piwnymi.
Bardziej farmer, niż ogrodnik.
Nie było zwyczajnie. Spinoza zachęciła swoich bywalców do przyodziania się w odpowiedni, roboczy strój, by wykopać to i tamto na czas zimy. I nikt z motyką na słońce porywać się nie musiał, bo nie prażyło. Ale przydał się słomiany kapelusz. Po zamknięciu ogródka czas przyszedł na taniec zapewniający dobre żniwa na przyszły rok. Bit pod nóżkę rzucał DJ Morda, a gitarowy akompaniament zapodał Wojas. "Summer is gone", chlip chlip... Bez obaw - will be back za kilka miesięcy! Przezimujemy imprezując ;)
Misterna robota warta docenienia: pomysł świetny! Tym sposobem widoku kwiatków nie braknie nawet w najmroźniejszą zimę.
I tu pod paszką motyw kwiatowy. Ten raczej niezmywalny.
Marzenie każdej pani na włościach: przystojny ogrodnik pracujący nad pięknem roślin tuż za oknem, w podkoszulku ;)
Taniec "plonowy": było tak szybko, że aparat nie nadążył!
Troszkę taki stajl-mix: jest afro, jest koszula, jest biały podkoszulek i niebieskie ogrodniczki robotnicze.
kamilus, zdj. Spinoza