Nestor fotografii w regionie, żorzanin całym sercem, zmarł wczoraj w nocy w żorskim Domu Pomocy Społecznej. Odszedł prawdziwy przyjaciel fotografów – tych którzy umieją robić zdjęcia i tych, którym tak się tylko wydaje.
"Pedagog, animator, absolwent 3-letniego Studium Fotografii i Filmu w Warszawie" – czytamy w Leksykonie Żorskim, a także sztygar zmianowy w kopalniach Rybnickiego Okręgu Węglowego, nauczyciel zawodu i założyciel pierwszych zespołów fotograficznych, działających w przykopalnianych Domach Kultury. Założył i przez lata prowadził legendarny już zespół fotografów i filmowców przy KWK "Chwałowice", z którego wyrasta Rybnicki Przegląd Filmów Niezależnych.
Z Żorami związał się w 1978 roku, kiedy to na prośbę Zygmunta Kristofa, ówczesnego kierownika naszego Domu Kultury podjął się prowadzenia w nim zespołu fotografii. - Czuliśmy, że Ludwik jest artystą, stał się bliskim nam człowiekiem – powiedział mi Marek Jan Karaś już kilka lat temu, na potrzeby artykułu o publicznym pokazie slajdów, który wraz z Ludwikiem, Wieśkiem Wyjadłowskim i śp. Darkiem Brząkalikiem zorganizowali na ul. Zgaślika w `81 roku.
Tymczasem, - w `58 roku, dwa lata po śmierci Stalina, do Polski po raz pierwszy po wojnie przyjechał Kiepura – wspominał Ludwik pod koniec kwietnia 2008 roku, początki swojej przygody z fotografią. - Wystąpił w hali parkowej przy Kościuszki w Katowicach. Istniała już druga po warszawskiej, Telewizja Katowice. Kiedy skończył śpiewać, zszedł ze sceny do ludzi. Każdy chciał mu podać rękę. Wszyscy wyciągali dłonie. Chciałem to sfotografować. - Miał ze sobą małoobrazkowy aparat Altix i populrarną wtedy "wspyszkę" – dużą lampę błyskową Łucz 57 produkcji ZSRR, z ciężką baterią. Jak go zobaczył telewizyjny operator oświetlenia – schowaj tę zapalniczkę – zawołał - przecież tu jest dużo światła. Jaką masz czułość? - 21 din – odkrzyknął Ludwik. Operator wziął światłomierz i zaczął mierzyć. - Powiedział mi co i jak... Och, co to było – cieszył się Ludwik jeszcze podczas naszej rozmowy cztery lata temu. - Zrobiłem zdjęcie Kiepurze... . Pokazywał je potem w gablotce w holu jednego z budynków kopalni "Jankowice".
- To bardzo smutna wiadomość – powiedział nam przez telefon Paweł Pierściński, wielki fotograf krajobrazu. - Był dla mnie bratnią duszą. On, tak jak ja, wiedział, jak ważna jest fotografia krajobrazowa. Był moim sprzymierzeńcem w walce o pozycję fotografii krajobrazu w świecie, który wówczas takiej fotografii nie cenił. Prowadziliśmy długie rozmowy dotyczące twórczości fotograficznej, a właściwie etapów twórczości, na których obaj się wtedy znajdowaliśmy... . Znam Ludwika bardzo długo, on bardzo dawno temu zainteresował się działalnością fotografów kieleckich i uczestniczył w naszych artystycznych manifestacjach. Brał udział w organizowanych przez nas kolejnych edycjach ogólnopolskiego biennale krajobrazu i młodzieżowych sympozjach fotograficznych. Przywoził z sobą dobrze przygotowanych, pełnych zapału młodych ludzi. Miał taki dar, chciałbym to podkreślić, zarażał młodzież fotograficznym entuzjazmem, to było coś bardzo szczególnego... .
19 sierpnia skończył 80 lat. Jakieś dwa tygodnie wcześniej zasłabł w parku przy ul. Rybnickiej, miał udar. Ze szpitala w Żorach trafił do ośrodka pielęgnacyjno-opiekuńczego w Wilchwach. 1 sierpnia odwiedziliśmy tam Ludwika razem z Andrzejem Żabką. Kiedy weszliśmy do jego małego pokoju, który dzielił z innym chorym, drzemał lekko, ale kiedy Andrzej zawołał - Panie Ludwiku - otworzył oczy. Poznał nas, ale nie byliśmy pewni, czy się ucieszył. Chcieliśmy tylko, żeby wiedział, że czekamy na niego w Żorach... . Joanna Cyganek
Zdj. Andrzej Żabka
R.I.P
Odszedł przewspaniały człowiek, zasłużony dla kultury w Żorach i nie tylko w Żorach. Ja też miałem zaszczyt się z Nim zetknąć i to z ogromnym dla mnie pożytkiem. Zawsze będę Go mile i ciepło wspominał [*]
Odszedł Wielki Człowiek świata kultury, fotografik, społecznik, który z każdej, najmniejszej nawet, mysiej dziury wydobywał zagubionych w świecie młodych ludzi, uczył ich sztuki fotografowania, umożliwiał im start życiowy i osiąganie sukcesów. Stworzył silną grupę żorskich fotografików, galerie fotografii, bogatą dokumentację fotograficzną życia naszego miasta. W swej pasji, zapamiętaniu, nie dbał o siebie, swoje korzyści tak bardzo, że wielu uznało to za stan normalny.Teraz i oni będą mówić- byliśmy z Nim- czy aby na pewno?
Pani Ewo, teraz to i ja muszę zadać samemu sobie to pytanie. Czy aby na pewno byłem z Panem Ludwikiem, czy tylko niefrasobliwie zawsze liczyłem na Jego pomoc i radę nie zdając sobie sprawy, że Pan Ludwik pomagał mi często kosztem siebie. Tym bardziej więc teraz chciałbym pamięcią o Nim i Jego poświęceniu dla mnie i innych oddać Mu należny szacunek.
O Panu Ludwiku można powiedzieć wiele i bez końca bo właśnie taki był! Nie dało się go ogarnąć a sam ogarniał i przenikał! Nie wiem jak to robił ale zetkniecie się z Panem Ludwikiem pozostawiało ślad nie tylko w pamięci ale we wszystkim co się później myślało!!! Nie należał do ludzi,którzy się narzucali nie musiał,miał tę zdolność,że jednym spostrzeżeniem zjednywał sobie każdego i co najtrudniejsze i zarazem najbardziej poruszające i trudne potrafił przeniknąć myślą i opinią całe nasze wnętrze dotrzeć tam gdzie jeszcze sami dotąd nie zaglądaliśmy!!! Tak zapamiętałem Pana Ludwika i na pewno nie zapomnę!!! Dziękuję za możliwość doświadczania i nauczenia mnie widzenia oczyma duszy!!! To nigdy nie była tylko fotografia i nigdy już tylko taką nie będzie!!!