Ludzi było tyle, że kołocza dla wszystkich nie wystarczyło. Jurorzy z trudem przeciskali się do stołów, zastawionych słodkościami. Najbardziej pożądanym trofeum był minionej niedzieli kawałek ciasta.
Nie było łatwo zdecydować, które z kół gospodyń wiejskich upiekło najsmaczniejszy kołocz. - Zjadłem ponad dwadzieścia kawałków – przyznał jeden z członków komisji konkursowej Wiesław Broda, mistrz piekarski ze Świerklan – a już przy dwunastym można było stracić wyczucie smaku. Postanowiliśmy z kolegą – wskazał na Adama Gembaczyka, cukiernika z Żor - że będziemy próbować po bardzo małym kawałeczku.
I Regionalny Festiwal Kołocza Śląskiego zorganizowany został dzięki Wiceministrowi Rozwoju Regionalnego Adamowi Zdziebło. O tym, że to dobry pomysł Adam Zdziebło mówił już trzy lata temu, podczas spotkania w redakcji Gazety Żorskiej z jej redaktorem naczelnym. Wtedy, pełnił jeszcze funkcję dyrektora biura Związku Subregionu Zachodniego. - Cieszę się, że Gazeta Żorska wyszła z takim pomysłem. O tym jak trafionym niech świadczy frekwencja na dzisiejszej imprezie.
W szranki konkurencji jaką był wypiek kołocza stanęło 17 kół gospodyń z Rzuchowa, Łańców, Kuźni Raciborskiej, Rud, Nędzy, Gamowa, Kokoszyc, Radlina, Marklowic, Ruptawy, Osin, Rownia, Baranowic, Roju, Gotartowic i rybnickiej Ligoty. Każde przywiozło z sobą blachę kołocza z makiem i blachę z serem.
- Poziom wypieków był bardzo wyrównany – komentował wyniki komisyjnej degustacji Wiesław Broda. - W ostatecznym rozliczeniu, poszczególne koła różnią się pomiędzy sobą zaledwie dwoma – trzema punktami. Czym więc zwycięskie kołocze różniły się od pozostałych? – pytaliśmy tuż przed ogłoszeniem wyników. - Część ciast była na wpół zakalcowata – wyjaśniał Adam Gembalczyk – za wysoka temperatura i za wcześnie wyjęte z pieca. W takim kołoczu z serem na przykład, liczy się ser, rodzynki, skórka pomarańczowa, skórka cytrynowa. Rodzynki trzeba wcześniej namoczyć. Do wilgotności sera trzeba więc wkalkulować wilgotność dodatków. Jeśli to wszystko nie zdąży odparować w piecu, wilgoć opada na spód i pojawia się zakalec - zdradzał sekrety technologii, demonstrując nam na jednym z kawałków kołocza widoczny cieniutki pasek ciemniejszego ciasta na granicy spodu i nadzienia. Najlepsze dzisiaj to te kołocze, przy pieczeniu których popełniono najmniej błędów.
Tymczasem, w namiocie przed halą sportową, który zimą skrywa miejskie lodowisko, przerwano występy zespołów KGW i działających przy nich kabaretów. - Wszyscy załużyli na nagrodę – mówił wiceminister Zdziebło, ogłaszając werdykt jury. - Trzecie miejsce ex aeuqo przyznaliśmy kołom gospodyń z Gotartowic i Ruptawy, drugie – kołu z Rud, pierwsze miejsce zajęły gospodynie z Kokoszyc i Osin.
Na Festiwal Kołocza w Żorach w przyszłym roku, wiceminister obiecał zaprosić gości z Opola. To tam zawiązało się Konsorcjum Producentów, które zastrzegło w Unii nazwę i recepturę kołocza śląskiego. Teraz producenci, którzy chcą posługiwać się nazwą "kołocz śląski" muszą piec go według receptury opolan. Jak zwał tak zwał, zobaczymy, czyj będzie lepszy. jc
zdj. Rafał Kalinowski, Adam Karaś
może i z serwetkami? tak im "smakowało"....
Kazdy Polak wie o tym ze HANYSI z pod siebie by zjedli... chytroscia nie grzeszą:)
Pozdrowienia dla GOROLI:)
Kurde ale mom ochota na kąsek kołocza, trza sie bydzie skoczyć do witoszka.
Każdy Ślązok wie, że jak tu poprzyjeżdżaliście, to włosy z głowy myliście w spłuczkach, a srać chodziliście do lasu z kijkiem, na którym wieszaliście ubranie....