Pierwsza Komunia. Jeszcze kilka lat temu było to przede wszystkim przeżycie duchowe, szczególny dzień dla dziecka przystępującego do tego sakramentu. Dziś uroczystość w kościele przypomina raczej rewię mody, a organizowane później przyjęcia niewiele różnią się od typowego wesela. Czy na pewno tędy droga?
9-latkowie pytani, czym jest dla nich Komunia, zazwyczaj recytują to, co usłyszą od rodziców bądź na lekcjach religii. „Przyjęcie Pana Jezusa do serca” to najczęściej udzielana odpowiedź. Oczywiście odpowiedź jak najbardziej prawidłowa. Tylko czy zgodna z rzeczywistością? Cóż, co do tego można mieć pewne wątpliwości - szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę nierzadko przesadzoną oprawę tego dnia. Z jednej strony wartości religijne, a z drugiej typowa komercja – wynajmowanie lokali, fotografów, drogie stroje i dodatki. Rodzice często wpadają w istny komunijny szał. Prześcigają się w pomysłach, byle tylko ich dziecko miało najpiękniejszą kreację, najlepsze menu, najefektowniejsze prezenty. Można by zadać pytanie, dla kogo to wszystko – dla dziecka, aby czuło się w tym dniu wyjątkowe , czy może dla rodziców – by mogli się wykazać, zaprezentować zasobność swojego portfela i inwencję twórczą przed rodziną i znajomymi?
Komunia może poważnie nadszarpnąć rodzinne finanse. Sukienka dla dziewczynki kosztuje od 600 do 1200 zł., a więc nie mniej niż standardowa suknia ślubna. Do tego oczywiście dodatki – torebka w cenie 18-36 zł., rękawiczki za ok. 20 zł., wianek – 50 zł. i sweterek na wypadek gorszej pogody – kolejne 50 zł. Strój dla chłopca jest nieco tańszy. Garnitur to wydatek rzędu 250 zł., do tego koszula i krawat lub muszka – w sumie ok. 60 zł. Do tego doliczyć trzeba odpowiednio dobrane buty, świecę i skarbczyk. Ale to dopiero początek wydatków.
Na tę szczególną uroczystość coraz częściej zaprasza się całą rodzinę – bliższą i dalszą. Czyżby według logiki, że więcej osób to więcej prezentów? No dobrze, pewnie nie każdy jest tak interesowny – załóżmy, że rodzice są przepełnieni tak wielką radością, że chcą się nią podzielić ze wszystkimi, których znają. Tak czy inaczej – im więcej gości, tym większy wydatek i to bez względu na to, czy organizujemy przyjęcie w domu czy w lokalu. Oczywiście druga opcja jest droższa, ale równocześnie dużo wygodniejsza i – co tu kryć – modna. Menu komunijne jest coraz bardziej wyszukane.
Tradycyjny rosół z makaronem, rolada i kluski odchodzą powoli w niebyt. Teraz na topie są takie dania jak krem z brokułów z grzankami, pieczeń z sarny w sosie borowikowym, pieczone ziemniaczki oraz wędzony węgorz lub tatar z łososia na przystawkę. Za te i inne smakołyki trzeba równie smakowicie zapłacić – nawet do 120 zł. za osobę, nie jest to więc dobry pomysł dla mniej zamożnych osób. Chyba że zapożyczymy się u znajomych lub skorzystamy z szybkiej pożyczki, którą będziemy spłacać przez kolejne 10 lat. Do tego czasu jednak nasz „maluszek” już wyrośnie i całkiem możliwe, że stworzy rodzicom kolejną okazję do wydania sporej sumki – tym razem na wesele.
Jeśli chodzi o modne prezenty, to i w tym względzie pomysłowość ludzka nie zna granic. Kilka lat temu na topie były rowery, zegarki czy złote łańcuszki. Skromnie i symbolicznie. Dziś – komputery, odtwarzacze mp4, skutery, telewizory... Czy to przypadkiem nie przesada? Czasem można odnieść wrażenie, że Komunia to nie przeżycie religijne – tak jak być powinno, a wydarzenie towarzyskie, gdzie należy zabłysnąć, pokazać na co nas stać. Zanim wpadniemy w gorączkę komunijnych przygotowań, warto się chyba zastanowić czy w tym wszystkim nie zatracimy prawdziwego sensu tej uroczystości. Ola Kowol
Piękny artykuł!!!może ludzie w końcu zmądrzeją!!GRATULUJĘ...:)
W nagłe "zmądrzenie" ludzi bym nie liczył, może szybciej instytucja zwana kościołem to ukróci. Tak czy inaczej jest to jeden wielki wyścig szczurów. Jak tak dalej pójdzie to na chrzciny będzie trzeba kupić dziecku samochód bądź mieszkanie.. paranoja.
...świetnie ujęte wszystko co powinno być a co do rewi mody to już totalna przesada i dlatego jestem za albami sa typowo uroczystym stroje do okazji przyjęcia sakramentu komunijnego ...bo suknie i garnitury ubiąrą kiedys na ślub
Taa, "kilka lat temu". Ktoś tu idealizuje własne czasy. Ja miałem w pierwszej połowie lat 90. i już wtedy między nami, "komunistami" była licytacja co kto dostał.
Tak się składa,że ja również miałam komunię w latach 90. i licytacja była,ale właśnie pomiędzy rowerem a zegarkiem;]
zgadzam się z "Ona". Poza tym rodzice nie robili cyrków i wystawiali skromne przyjęcie w domu z obiadem i kawą, na które zapraszali głównie dziadków i chrzestnych. Nikomu by wówczas do głowy nie przyszło, żeby robić komunię na 100 osób w sali restauracyjnej! I zapłacić za to ładnych parę tysięcy! Ja wolałabym te pieniądze wpłacić dziecku na lokatę, żeby mu procenty rosły do osiemnastki, bo w życiu dorosłym z pewnością przyda mu się gruba kasa...Ale co tam, grunt, że pokażemy się sąsiadom i rodzince podczas komunii, tak? Rodzice, dewoty - opamiętajcie się! Przecież nie o to chodzi w tym sakramencie! Nie urządzajcie 9-ciolatkowi wesela!
Ona, nie zrozumiałaś mnie. Przeczytaj to co jest na górze artykułu pogrubione. Nie chodzi o to, między jakimi prezentami jest licytacja, tylko czym jest komunia - licytacją czy przeżyciem duchowym. Ja twierdzę, że licytacją była już na początku lat 90. XX wieku.
3 lata temu była 1komunia mojej starszej córki,była ubrana w albę,wspominam ten dzień jako najpiękniejszy w moim życiu,przyjęcie składało się zaledwie z paru osób a więc z rodziców chrzestnych,babć,rodzeństwa,atmosfera cudowna a menu przyjęcia to smaczny rosołek na drugie pieczony kurczak,surówka z pekinki,potem kawka i ciasto, było skromnie,tanio i z duchem świętym .
Mój synek w maju przystępuję do I Komunii Świętej.
Planuję zrobić spotkanie rodzinne w plenerze w miejscu gdzie est zaplecze kuchenne i wc, ale moja teściowa cały czas krytykuje ten pomysł.Twierdzi, że przyjęcie powinno się odbyć w restauracji bo tak będzie najwygodniej i elegancko.
A moim zdaniem tak byłoby bardziej kameralnie i rodzinnie, niż siedzenie sztywno przy stole i o określonej godzinie co, powiedzieć wszystkim żeby już sobie poszli bo już koniec???