Wczorajszego popołudnia zaskoczyło nas wszystkich gradobicie. Kulami lodu wielkości jajka waliło z nieba tylko 5 minut. Nikt nie spodziewał się takich zniszczeń.
Zaczęło się mniej więcej kwadrans po 16. Bilans: 11 powalonych drzew, 10 zniszczonych dachów, zerwane linie elektryczne, 2 zalania - to zgłoszenia tylko z wczorajszego dnia. Kierowcy zatrzymywali auta, szukali schronienia pod murami budynków i drzewami. Ci którym nie udało się schować stali w kawalkadach i czekali. Trzeba było cudu, by połączyć się z kimkolwiek z telefonu komórkowego, bo zrywało połączenia. Jednej z naszych czytelniczek jadącej ul. Męczenników Oświęcimskich, na wysokości Banku Spółdzielczego wyskoczyła przed maskę starsza kobieta - przemoczona, przerażona, kompletnie zdezorientowana, próbowała desperacko zatrzymywać samochody... Grad przestał bić równie nagle, jak nagle się pojawił. Od razu gołym okiem widać było pozrywane kable elektryczne, chociażby na skręcie z Męczenników w kierunku Ronda Węgierskiego.
Dzisiaj rano zaczęło się na nowo. Gradu już nie było, przyszła za to ulewa, której wystarczyło pół godziny, by pozalewać wszystkie mniejsze i większe dziury w mieście. Pierwszy telefon otrzymaliśmy około 8:30 od mieszkańca osiedla Korfantego, którego samochód utknął w środku głębokiej na 30 cm, ogromnej i stale powiększającej się kałuży wody. - Nic dziwnego skoro tak lało - rozmawialiśmy. - Ale tak jest za każdym razem, jak tylko trochę mocniej popada - żalił się właściciel tonącego auta. - Studzienki kanalizacyjne z jakiegoś powodu nie odbierają tutaj wody. W dodatku zaczęła nam podmakać piwnica...
Gdy zadzwoniliśmy do Straży Pożarnej około 11:00, strażacy prowadzili właśnie akcje w pięciu różnych miejscach jednocześnie. Najbardziej zalana dziś rano była ulica Malinowa. Strażakom brakuje już plandek do ochrony dachów - czekają na świeżą dostawę, ale przyjeżdżają i pomagają zakładać własne plandeki właścicieli domów, jeśli tylko sami nie są w stanie sobie pomóc. Niemal wszystkie powalone drzewa zostały już zabezpieczone. Pocięte na kawałki i przygotowane do wywózki, czekają na transport. Trwa ich usuwanie. Po mieście krąży też jedno WUKO z cysterną z PWiK i wypompowuje wodę kolejno z różnych zgłoszonych ekipie miejsc.
Podajemy numery telefonów, które mogą się przydać:
Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Żorach: 604 145 600
Wydział Zarządzania Kryzysowego, Ochrony Ludności i Spraw Obronnych Urzędu Miasta: 32 43 48 170, 32 43 48 171
Państwowa Straż Pożarna w Żorach: 32 43 45 438
Info: Inga Grela
fot: W. Kiersz, Andrzej Żabka, W.Kiersz, A.Stosiński