Zadymienie ograniczające widoczność na drodze, a tym samym utrudniające jazdę samochodem i "gryzący" dym przeszkadzający w oddychaniu, były powodem czwartkowej interwencji mundurowych. Zostali oni wezwani na Folwarki, gdzie ktoś rozpalił ognisko. Jak się okazało, właściciele jednej z posesji, spalali odpady powstałe z konserwacji terenów zielonych.
W czwartek, po 20.00 na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna i powiadomił, że ktoś z mieszkańców ulicy Reja pali ognisko, z którego wydobywa się gęsty dym. Teren był mocno zadymiony, a kierowcy zmuszeni byli jechać bardzo wolno, gdyż widoczność na drodze sięgała zaledwie kilku metrów.
Stróże prawa zlokalizowali miejsce, gdzie rozpalone zostało nie jedno, a kilka mniejszych ognisk. Znajdowały się one w niedalekiej odległości od pobliskiego zagajnika, na dnie leżącej w pobliżu ulicy Reja skarpy. Właściciele posesji, na którą weszli przez otwartą furtkę mundurowi, byli bardzo zdziwieni i niezadowoleni. Twierdzili, że wszyscy wokół spalają w ten sposób gałęzie i nie widzieli w tym nic złego. Gdy policjanci chcieli ich pouczyć, sprawiali wrażenie, jakby ich nie słuchali i podtrzymywali, że przecież nic się nie stało.
Teraz mundurowi sprawę skierują do sądu, a czterdziestoparoletnie małżeństwo zapłaci grzywnę. info: KMP