To była jedyna uchwała, której na ostatniej sesji Rady Miasta nie poparło PiS. Radni Prawa i Sprawiedliwości nie zgodzili się na obniżenie wskaźników procentowych, od których zależy wysokość dodatków mieszkaniowych.
Obniżenie o 20 punktów procentowych wysokości ustawowych wskaźników branych pod uwagę przy naliczaniu dodatków nie oznacza, że dodatki mieszkaniowe będą automatycznie o 20 procent mniejsze. Wskaźnik procentowy to jeden z wielu czynników decydujących o wysokości dodatku. - Wiele gospodarstw domowych, które korzystają z tego rodzaju wsparcia, w ogóle nie odczuje zmiany, dla wielu będzie to strata rzędu kilkunastu lub kilkudziesięciu złotych - wyjaśnia Małgorzata Welchar, naczelnik Wydziału Lokalowego Urzędu Miasta. - Dodatek wliczany jest do dochodu. Rodzinom korzystającym z różnych form pomocy społecznej, przy spełnieniu kryterium dochodowego, ubytek ów może zrekompensować Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Do tej pory nie korzystaliśmy z możliwości obniżenia tych wsakźników, choć zgodnie z ustawą mogliśmy to zrobić już w 2004 roku. Zdecydowaliśmy się na to dopiero teraz w sytuacji, gdy miasto musi oszczędzać.
O świadomej polityce w tym względzie mówił na sesji prezydent Socha. Przekonywał, że budżet powinien odpowiadać aktualnej sytuacji finansowej miasta. Wskazywał na inne formy pomocy jaką miasto świadczy na rzecz rodzin najbiedniejszych. Dodatki mieszkaniowe w całości finansowane są ze środków własnych gminy, a obniżenie wskaźników procentowych spowoduje zmniejszenie obciążenia gminnego budżetu – wyczytać można w uzasadnieniu uchwały.
Krzysztof Mentlik, który referował stanowisko klubu radnych PiS, nie zaprzeczał, że miastu potrzebne są oszczędności. Ale na obniżkę dodatków mieszkaniowych w kontekście planowanej w tym roku podwyżki wynagrodzeń w oświacie i administracji, i planów inwestycyjnych, nie chciał się zgodzić. Radnych PiS nie przekonał argument, że 4-procentowa podwyżka wynagrodzeń jest pierwszą od lat i złagodzi jedynie skutki inflacji. Głosowali przeciw. Uchwała przeszła 15 głosami "za".
Każdego miesiąca miasto wypłaca ok. 460 zasiłków mieszkaniowych. Najniższy z nich wynosi niecałe 15 zł, najwyższy – ponad 500. Zasiłki nie trafiają wprost do portfeli wnioskujących o nie mieszkańców Żor, a przekazywane są na konta spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot mieszkańców i właścicieli nieruchomości, u których wnioskodawcy wynajmują mieszkania.
Każdy kto nosi się z zamiarem złożenia wniosku o dodatek mieszkaniowy musi się liczyć z tym, że pracownicy Urzędu Miasta wezmą pod lupę dochody rodziny osiągane w przeciągu trzech miesięcy poprzedzających datę złożenia wniosku i przeliczą metraż mieszkania przez ilość lokatorów. Połowę wniosków, które wpływają do Urzędu składają lokatorzy mieszkań komunalnych. Są też wnioski mieszkańców osiedli i pojedyncze przypadki wniosków członków wspólnot mieszkaniowych i lokatorów kwater prywatnych.
W 2011 roku na zasiłki mieszkaniowe miasto przeznaczyło 1 150 000 zł, w tym – 1 200 000.
Oszczędności na zasiłkach, które przyznane zostały na wnioski złożone w grudniu na kolejnych sześć miesięcy wynoszą 2 700 zł. jc, zdjęcie: Andrzej Żabka
I znów PO pokazało że umie dokopać biednym. Panie Socha co im Pan obiecał? Brakło pieniędzy na pawilon?
hehehe, dobre sobie, miasto musi oszczędzać... ja sie pytam dlaczego nie Socha nie myślał wtedy, jak stawiał za miliony ten "piękny" pawilon... kto na tym zarobił ja się pytam, oprócz prezydenta i Pana K.... ze znanej firmy
Zapomniałem dodać, a może na biuro senatora pieniądze były potrzebne? w którym i tak będzie trudno kogokolwiek zastać.