Każda okazja jest dobra, by poimprezować. Dziś powody do świętowania są nawet dwa - Dzień Kobiet i ostatki! Byle wybawić się do północy. Bo przecież nikt nie chce zostać uraczony niezwykle słonym śledziem z rąk łachmaniarza!
Dlaczego 8 marca? Otóż, tego dnia, w 1857 roku odbył się marsz nowojorskich gospodyń, związany z podjętą przez nie walką o swoje prawa. Kobiety miały dość niskich zarobków i pracy w złych warunkach. W Polsce Dzień Kobiet zaczęto świętować dopiero po II wojnie światowej. Panie tradycyjnie co roku otrzymywały w zakładach pracy rajstopy, mydełko, kawę i obowiązkowo tulipana. Centralne obchody tego święta zniosła premier Hanna Suchocka, ale Dzień Kobiet nie zniknął z kalendarza.
"Śledzik" to ostatni dzień zapustów - czasu karnawału, zabaw i tańców. Rybka ta była zawsze najtańszą postną potrawą, na którą pozwolić sobie mogli nawet niezamożni chłopi. Kilka wieków temu, ostatki były obchodzone bardzo hucznie. Popularne były pochody przebierańców. Specjalne stroje chronić miały przed kusym, czyli przed diabłem. Na wiejskich zabawach tańczyć mogły tylko mężatki. Skakały jak najwyżej, czym zapewniały wzrost konopi i lnu.
Przed 40-dniowym postem, jedzono do syta – stoły uginały się od pyszności. Śledzik pojawiał się na stole dopiero po północy. Wówczas kończył się „mięsopust” - uczta z tłustym mięchem i alkoholem. Kobiety śledzia jeść nie mogły. O północy w drzwiach stawał Popielec, zapowiadający koniec hulanek i swawoli. Jeśli roztańczeni goście zabaw nie zaprzestali – do izby wkraczała postać, symbolizująca Wielki Post. Łachmaniarz ze śledziem w dłoni wypędzał nieposłusznych biesiadników. Towarzyszący mu diabeł częstował gości baaaardzo słonym śledziem...
No więc, bawmy się! Dziś - szczególnie za zdrowie Pań. A Panowie - pamiętajcie - bukiet kwiatów lub czekoladki można kobietom swego życia wręczać każdego dnia - nie tylko 8 marca! pc-s