Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Niedziela, 22 grudnia 2024 r.  Imieniny: Honoraty, Zenona

10-letni Bartek w szkole Shao Lin

08.09.2009

Bartek Stanowski ma 10 lat i... dyplom ukończenia kursu sztuk walki w szkole Shao Lin, znajdującej się w mieście Deng Feng (prowincja Henan), 855 km na południe od Pekinu. W Chinach spędził 8 tygodni.

Klasztor Shao Lin (z j. chińskiego - „mały las”), jest położony u podnóża góry Song i uchodzi za miejsce narodzin kung-fu. Obecnie mieszka tam ok. stu mnichów. Nauki w klasztorze mogą pobierać jedynie Chińczycy i to wyłącznie ci, którzy osiągną najwyższy stopień wtajemniczenia. Aby również inni mogli zgłębiać tajniki sztuk walki, w Deng Feng, 5 km od klasztoru, otwarto kilkanaście szkół. Właśnie do jednej z nich trafił Bartek.

 

Na pomysł wysłania chłopaka do szkoły Shao Lin, wpadł jego dziadek, który od kilku lat wyjeżdża do Chin w interesach. - Pewnego razu mój tata zwiedzał klasztor i w rozmowie ze znajomym wyszło, że istnieje możliwość odbycia specjalnego kursu w szkole sygnowanej nazwą Shao Lin. Od razu pomyślał o wnuku – wspomina mama Bartka, Linda Stanowska.

 

Rodzice Bartka nie mieli większych obaw, by wysłać go na wakacyjny pobyt do Deng Feng, ponieważ jego ciocia, Diana, mieszka na stałe w Pekinie. Przygotowania do wyjazdu trwały rok. - W szkole, do której uczęszczał Bartek, uczy się w sumie ok. 6 tys. Chińczyków oraz 74 obcokrajowców. Aby się tam dostać, dziecko musi być samodzielne oraz bardzo dobrze znać przynajmniej podstawy j. angielskiego. Nauczyłam go podstawowych zwrotów, miał też ze sobą słownik, więc nie było większych problemów. Czesne za pobyt wynosi w przeliczeniu 80 zł za dobę, co daje 3,5 tys. zł za sześć tygodni – opowiada pani Linda. Wyjazd Bartka sfinansował dziadek, któremu szczególnie zależało, by wnuk mógł choć w części poznać tamtejszą kulturę.

 

6 lipca chłopak poleciał do Pekinu razem z ciocią, która wracała do domu z urlopu. Lot trwał 11 godzin. - W Chinach jest inna strefa czasowa, różnica sześciu godzin. Np. kiedy tutaj jest 8 rano, tam jest 14. Na początku trudno było mi się przyzwyczaić, ale po kilku dniach nie było już problemu – mówi Bartek. Pierwszy tydzień spędził zwiedzając z ciocią Pekin. Największe wrażenie zrobiły na nim bardzo nowoczesne, ogromne stadiony olimpijskie, Pałac Letni oraz tzw. Świątynia Nieba, w której znajduje się punkt, który przez Chińczyków uznawany jest za środek świata.

 

Zajęcia w Shao Lin, Bartek zaczął 13 lipca. Mieszkał w 3-osobowym pokoju, wraz z kolegami z Uzbekistanu i Korei. Warunki w pokoju pozostawiały wiele do życzenia. - Sami sprzątaliśmy pokój, brudne rzeczy oddawaliśmy do pralni, ale dostawaliśmy je mokre. Nie było gdzie suszyć, więc wieszaliśmy je na kratach w oknach. Schły nawet ze 3 dni – dodaje Bartek. Na początku miał trudności z przystosowaniem się do nowych warunków, trochę tęsknił za domem. Nie smakowało mu też jedzenie. - Na śniadanie, obiad i kolację dostawaliśmy ryż albo makaron z przyprawami. Na szczęście ciocia, która mówi po chińsku, załatwiła, że za dodatkową opłatą dostawałem udko z kurczaka. Z czasem jednak polubiłem zupki chińskie – uśmiecha się chłopak.

 

Dzień w Shao Lin zaczynał się pobudką o 5.30. Dziesięć minut później wszyscy wychodzili z pokojów i ustawiali się grupach. Grupa Bartka liczyła 12 osób, wśród których byli: Polka, Niemiec, dwóch Szwajcarów, dwóch Anglików, dwóch Koreańczyków, dwóch Amerykanów i Fin. Od 5.50 do 6.50 odbywał się trening poranny – biegi na dystans ok. kilometra. Następnie adepci sztuk walki wracali do szkoły, by pod czujnym okiem trenera – Xiebo, przeprowadzić rozgrzewkę. - Na każdym treningu robiliśmy coś innego. Np. co dwa tygodnie, w sobotę, biegaliśmy na tzw. pagodę – 5 km pod górę, do tego 311 schodków, które pokonywaliśmy w różny sposób. Raz „szedłem” na rękach, a kolega przytrzymywał mi nogi. Wszyscy lubili sobotnie poranki, bo kończyły się one tak, że braliśmy taksówkę i jechaliśmy do miasta na porządne jedzenie – uśmiecha się Bartek.

 

O 7.00 było śniadanie. O 8.50 zaczynał się półtoragodzinny trening, w trakcie którego każdemu przysługiwało 20 minut przerwy. Po lunchu, od 11.30 do 15.40 był czas wolny. - Bartkowi nudziło się w tym czasie, dlatego podesłaliśmy mu laptopa. W pokoju był dostęp do internetu, więc codziennie o 8.00 i 21.00 czasu polskiego kontaktowaliśmy się z synem. Bartek mógł też oglądać filmy i razem z kolegami grać w ulubione gry. - Często przychodził do nas trener i grał na naszym komputerze. Koledzy się denerwowali, bo zajmował nasz czas wolny – śmieje się chłopak.

 

Młody żorzanin nie był w Chinach osamotniony. W niedzielę, która była dniem wolnym od zajęć, kilka razy odwiedziła go pani Diana i dziadek. - Wiedziałam, że nie będzie tam zdany tylko na siebie. W pokoju miał telefon, mógł dzwonić w każdej chwili, gdyby coś się działo. Dlatego nie obawiałam się go tam wysłać – mówi mama Bartka.

 

22 sierpnia pani Linda z mężem odebrali syna ze szkoły. Kurs zakończył się pokazem, na którym Bartek zademonstrował, czego nauczył się w czasie pobytu w Shao Lin. - Przez pięć tygodni ćwiczyłem tzw. formę, bez której nie można przejść do dalszych ćwiczeń. Na tym właściwie skończyłem naukę, bo byłem tam bardzo krótko. Bartek z rodzicami zostali w Chinach jeszcze kilka dni. Obejrzeli m.in. Mur Chiński, zabytkowe stare miasto w Pekinie, Plac Tiananmen, Nanjing, Szanghaj. Byli również m.in. na setnym piętrze jednego z najwyższych budynków świata.

 

Bartek planuje wrócić do Shao Lin za dwa lata, jednak nie sam. - Powiedział, że chętnie znów tam pojedzie, ale z kolegami z Polski. Dlatego już teraz rozmawiamy ze znajomymi i zaczynamy organizować wspólną wyprawę – zdradza Linda Stanowska. Co mu dał ten wyjazd? - Przede wszystkim teraz bardzo dobrze mówi po angielsku, jest bardziej samodzielny i nie ma problemów ze wstawaniem do szkoły – uśmiecha się pani Linda. Dyscyplina zapewne przyda się Bartkowi, ponieważ chodzi do szkoły sportowej o profilu pływackim, w związku z czym trzy razy w tygodniu, z samego rana, ma treningi. - Do tego dochodzą zajęcia z angielskiego i nauka gry na gitarze. Dziadek znalazł też w Łaziskach szkołę prowadzącą kusy języka chińskiego, myślę o chodzeniu na sztuki walki – kończy ambitny żorzanin. Ola Kowol


Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin
Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin
Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin
Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin Bartek Stanowski w szkole Shao Lin
Komentarze:
~miłłły (2009-09-08 21:58:48)

klasztor schodzi na psy...... co 6 tygodni kilkudziesięciu "busków lii"...

~kafka (2009-09-08 23:22:59)

miłłły zazdrości, gratulacje dla młodego człowieka za odwagę, chęć zobaczenia i przeżycia czegoś nowego!

~Slawek (2009-09-09 02:52:57)

Bartek - JESTES WSPANIALY, dalej tak na dobrego czlowieka

~?? (2009-09-09 02:57:22)

????
????????
koci ki para:)

~Diana (2009-09-09 02:58:07)

zai Beijing wo xiang ni:)

~???? (2009-09-09 15:31:02)

no wielki szacunek, podziw za odwage !!!!

~miłłły (2009-09-09 19:06:09)

To nie ja zazdroszczę, ale bardzo mi żal dzieciaków, których ani dziadków,ani rodziców po prostu nie stać na dobre żarcie, na wakacyjki, a co dopiero na taki wyjazd....i za co ja mam bić brawo, czy podziwiac za odwagę???

~Bartek (2009-09-12 22:09:56)

Ale to jest bomba nawet nie wiedzialem ze to bedzie taka bomba
Pozdrowionka dla wszystkich!!!

~sp3 (2009-09-13 07:51:02)

Pozdrawiam ciotkę Dianę. hmm...że aż tak daleko wywiewa żorzan.

~bartek (2009-10-29 15:45:45)

mozna tylko pozazdroscic takiego czynu mlodemu chlopakowi ja to mu moge tylko pozazdroscic od 5 lat cwicze kickboxing mam brazowy pas i uwielbiam brucca lee mojim marzeniem jest uczestniczyc w zajeciach w klasztorze shao lin ale jest to oczywiscie nie mozliwe z powodow pienieznych


Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"