- W G – funku motywuje nas większe pole do popisu, niż w klasycznym rapie, gdzie często sam bit może bardzo ograniczyć. Tu nie ma takich barier – żorska ekipa Lejzihood wydaje swoją debiutancką płytę „California Soul”.
Radek Włodarski: Kiedy premiera płyty?
Kubix (Kuba Grabiec) & Młody (Michał Marosz): Dokładnie nie wiemy. Maj jest optymalnym okresem i to właśnie w tym miesiącu powinna ukazać się płyta.
Kto tworzy skład Lejzihood?
K & M: My, czyli Młody i Kubix. Do tego dochodzi płeć piękna, która czasami dogrywa się do kawałków. Głównie pomaga nam w refrenach.
Jak nawiązaliście współpracę?
K & M: Pierwsze numery powstały już w 2000 roku. Chodziliśmy do jednej szkoły i tam się poznaliśmy. Zaczęliśmy nagrywać już „za łebka”. Mieliśmy po 13, 14 lat. Wówczas powstało nasze pierwsze demko. Dobrze, że mało osób je słyszało:) Wtedy wydawało nam się całkiem spoko. Po tym materiale przestaliśmy nagrywać razem. W między czasie kubix nagrał z Mihau’em płytę „Pierwsze Cięcie – Retrostacja”. Temat współpracy powrócił dokładnie dwa i pół roku temu. Postanowiliśmy ponownie coś razem stworzyć, czego efektem było EP „Pierwszy kwartał”, które nagraliśmy jako KubixMłody.
Kto wymyślił nazwę?
K & M: Kubix, ale tak naprawdę w dużej mierze do niej przyczyniło się nasze lenistwo:) LEJZIHOOD powstało na zasadzie połączenia naszego trybu pracy i podejścia do całego świata.
Z jakich gatunków muzycznych czerpiecie inspiracje?
K & M: Zdecydowanie z G – funku.
Dlaczego akurat G - funk?
K & M: W Polsce ten rodzaj muzyki jest bardzo niedoceniany. Dodatkowo motywuje nas większe pole do popisu, niż w klasycznym rapie, gdzie często sam bit może bardzo ograniczyć. W G – funku nie ma takich barier. Możesz naprawdę nieźle poeksperymentować. Do tego dochodzi unikalność. Chociaż obecnie widać spory progres w Polsce. Pojawia się coraz więcej producentów robiących G – funk. Często są to osoby bardzo młode, które nie przekroczyły nawet 21. roku życia a całkiem fajnie im to wychodzi.
Jakich artystów słuchacie na co dzień?
K & M: Ciągle wbija nas w fotel twórczość ekipy 213, czyli Nate Dogg, Snoop Dogg i Warren G. Każdy z nich charakteryzuje się unikalnym stylem. Klasa sama w sobie. Poza tym jest jeszcze chyba ze sto albumów, które tak samo często słuchamy.
Kto zadbał o warstwę muzyczną na Waszej płycie?
K & M: Większość tracków powstała na bitach Etena, który wcześniej wyprodukował płytę Bleiza – Grill Funk. Współpracował również z Prysem, 247, Mesem i Stasiakiem i wieloma innymi. Następną osobą był Rafik z Kielc, który współpracował z naszym znajomym Jagusiem. Specjalnie dla nas zrobił odpowiednie bity. Nigdy wcześniej nie interesował się G – funkiem. Kolejnym beatmakerem był Mowglee, który podobnie jak Eten wcześniej współpracował m.in. z Prysem. „Wisienkę” na tort dołożył od siebie Flowie, który wyprodukował dla nas zdecydowanie najleniwszy bit jaki kiedykolwiek słyszeliśmy.
Jak oceniacie żorską scenę hip – hopową? Jest ktoś godny polecenia?
K & M: Tak! Jedna osoba, która nagrała już cały materiał w naszym studiu - Pacho. Najlepszy ziom jakiego znamy w Żorach.
Ruszyliście z wielkim rozmachem. Konkretna strona internetowa, dobra szata graficzna, linki do youtube’a, myspace’a i facebook’a. Taka promocja odniesie sukces?
K & M: Zajmował się tym głównie Kubix. Spędził na tym jakieś dwa tygodnie. Mamy nadzieję, że efekt jest co najmniej zadowalający. Czy to się sprawdzi i zda swój egzamin, to się okaże. Po cichu modlimy się, że wszystko będzie spoko i pójdzie po naszej myśli. Wiadomo, można byłoby zrobić to o wiele lepiej. W tym przypadku naszą przeszkodą były pieniądze.
Macie własną wytwórnię. Będzie można tam nagrywać tylko rap, czy jesteście otwarci na różną muzykę?
K & M: Zdecydowaliśmy się na taki krok, bo chcieliśmy wydać płytę samodzielnie. Nie chcieliśmy żadnych komplikacji. Nasza płyta idzie na pierwszy strzał. Otwarci jesteśmy na każdą muzykę. Jeśli ktoś ma jakiś fajny materiał, to zapraszamy. Wiadomo, że obecnie nie możemy się tym zająć na mega profesjonalnym poziomie. Wynika to głównie z kwestii finansowych. Ale stopniowo idziemy do przodu.
Ile czasu poświęciliście na nagranie swojego materiału?
K & M: Teoretycznie dwa lata. Bardziej wynikało to jednak z jakichś technicznych problemów. Dwa remonty pomieszczenia, studia Kubixa. Płytę można nazwać weekendową, bo właśnie tylko wtedy nagrywaliśmy kawałki. Czasami w jedną sobotę potrafiliśmy machnąć ze trzy numery. Taki paradoks, że płyta powstała bardzo szybko, ale na przestrzeni długiego czasu.
Dzięki za rozmowę.
drogi Boże. co to jest ?
To jest nasza przyszłość Panie X :-)
z tego co kiedyś słyszałem w LaUbie to nawet fajne to maja
Słyszałem te Łajzyhod-nikowe i nic specjalnego.