Baranowickie bociany już są. Przyleciały, mama i tata - pan Stanisław Waleczek, przewodniczący rady Baranowic dowiedział się od nas. - Byłem tam w niedzielę i nie było - mówił ucieszony. Może właśnie poleciały na obiad, bo zdjęcia zakochanej parze zrobiliśmy w sobotę. Foto: Andrzej Żabka.
A mogło się zdawać, że już nie przylecą. Pomijając trudy podróży i liczne niebezpieczeństwa, mieszkańcy Baranowic zastanawiali się, czy zechcą wrócić tu znowu po tym, jak zeszłej wiosny ich gniazdo uległo katastrofie budowlanej. Pamiętacie porywiste wiatry i gradobicia na Wielkanoc? To one skutecznie naruszyły konstrukcję bocianiego domu, który przez jakiś czas jakoś jeszcze trzymał się na szczycie górującego nad Baranowicami komina, ale potem zaczął obsuwać się w dół. Ptaki przeniosły się więc na oddaloną o jakieś 200 metrów topolę, którą wybrały, bo stoi bliżej stawu. Tam zaczęły wić nowe gniazdo, ale przed odlotem w sierpniu po prostu nie zdążyły.
Z pomocą przyszli mieszkańcy, którzy wykonali telefon do Urzędu Miasta. Pracownicy Wydziału Inżynierii Środowiska zadzwonili do straży pożarnej. Pod bocianią rezydencję w Baranowicach podjechał wkrótce wóz bojowy Ochotniczej Straży Pożarnej Żory, której podnośnika użyczyła żorska PSP. - Jeździliśmy tam trzy razy - wspomina Mirosław Orłowski, prezes OSP Żory. - Najpierw zrzuciliśmy stare gniazdo. Potem przyjechaliśmy z kołem od wozu drabiniastego, które bocianom podarował pan Czesław Tomecki, właściciel "Wesołych Koników". Już w tym roku, na kole strażacy zamontowali duży, niezbyt głęboki wiklinowy kosz, które bocianom przywiozły z wycieczki gospodynie z baranowickiego KGW - ten na prośbę pana Eugeniusza Fizi z Urzędu strażacy wzmocnili i wyścielili leszczyną. Poskutkowało. Bociany, które przyleciały w ubiegłym tygodniu, podobno zatrzymały się najpierw na wybranym przez siebie rok temu drzewie nad stawem, a po dwóch dniach wróciły na swój rodzinny komin. Fundament pod nowe gniazdo okazał się solidny. Ptaki doceniły ludzkie wysiłki.
To jedno z ostatnich zasiedlonych bocianich gniazd w Żorach. Dwa gniazda były kiedyś w Rowniu - jedno na Wygodzie po prawej stronie w kierunku Rybnika, drugie - zamieszkałe znacznie dłużej - po lewej, przy remizie. Ale tam doszło do rodzinnej tragedii. Kiedy z gniazda wypadły młode wprost pod koła samochodów, bociany do Rownia już nie wróciły, chociaż przygotowane przez strażaków gniazdo wciąż na nie czeka. - Problem polega też na tym, że w Rowniu nie ma już koszonych łąk, a to jest dla bocianów bardzo ważne - mówi Eugeniusz Fizia. - Jedno gniazdo było też kiedyś w Kleszczowie, bociany przylatywały tam około 4 kwietnia, i jedno jest jeszcze w Roju przy ul. Satrowiejskiej - wymienia pan Eugeniusz - trzeba tylko sprawdzić, czy zajęte. jc
Jeśli uda Wam się zrobić zdjęcia bocianom w Żorach, chętnie je opublikujemy. Może udałoby nam się wspólnie stworzyć mapkę bocianich adresów w Żorach. Zachęcamy Państwa i zapraszamy na łamy. REDAKCJA